środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Tubylcy nazywają to miasteczko z centrum w stylu francuskiego kolonializmu Naketisz - nigdy bym tak tej nazwy nie przeczytał. Toż to się nie ma nijak to Natchitoches. Dziś jest Wielki Piątek i w USA jest święto, ale wiele osób pracuje. W Natchitoches jest wielu turystów, a atrakcją jest jedna ulica z domami z żelaznymi balkonami i przejażdżka powozem konnym. W centrum informacji turystycznej otrzymuję mapę stanu i informację o parku historycznym plantacji bawełny Oakland. Jadę tam, ale obiekt jest dopiero w naprawie, poza tym to nic specjalnie ciekawego. Dom dawnych właścicieli ziemskich i domy mnóstwa niewolników z Afryki oraz szereg zabudowań gospodarczych, obecnie w ruinie, bo dotychczasowi właściciele, potomkowie francuskich założycieli plantacji o nic nie dbali, a całość niedawno sprzedali państwu. Nie jest to żaden super zabytek, bo podobnych i w lepszym stanie jest w okolicy sporo. To że dziś pracują sklepy z antykami, czy informacja turystyczna to jeszcze jest zrozumiałe, ale budowa wiaduktu, osiedla domów, czy transport drewna z lasu, to dla mnie dziwne. Po krótkim pobycie na plantacji kieruję się na wschód.