środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Penas Blancas - granica Nikaragua - Costa Rica Penas Blancas. Pierwsza niespodzianka to opłata za wejście na przejście graniczne wynosząca 15 cordoba. Opłata za opuszczenie Nikaragui wynosi 2 usd i muszę wymienić cordoba na dolary, bo tę opłatę trzeba koniecznie wnieść w dolarach. Kolejna niespodzianka (już po przejściu granicy) to kolejka do punktu migracyjnego taka, jak w trudnych czasach w Polsce Ludowej przed sklepem mięsnym. Pełne dwie godziny stania, ale po dojściu do okienka jest miła niespodzianka - nie wnoszę żadnych opłat za wejście do Kostaryki (obywatele Nikaragui płacą za wejście do Kostaryki 20 usd i muszą posiadać bilet powrotny do Nikaragui). W okienku bankowym wymieniam trochę dolarów na colones (waluta Kostaryki). Jest wprawdzie mnóstwo cinkciarzy, ale wymieniają po tym samym kursie. Do najbliższego autobusu do najbliższego miasta w Kostaryce jest dużo czasu, więc postanawiam wyjść na szosę i spróbować autostopu. Na mój kciuk reagują tylko taksówkarze, więc po pewnym czasie wracam do punktu granicznego i po długim oczekiwaniu jadę autobusem do Liberia odległego o 100 km. Teren podobny do dotychczasowego, ale wydaje się być bardziej zielony. Wulkany są niestety w chmurach. Jest mało miejscowości i jest czysto, żadnych śmieci na poboczach dróg. Pastwiska są pełne krów. Upał wydaje się być jeszcze większy niż dotychczas. Autobus, którym jadę to nowoczesny Volkswagen.