środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Liberia to nowoczesne miasto o parterowej zabudowie. Przy głównym placu z palmami stoi nowoczesny kościół. Kilka banków, sklepy, czyste bary, nie ma straganów ani ulicznych bud z jedzeniem. Ludzie są tacy sami, jak dotychczas, czyli krępi Metysi, ale od razu rzuca się w oczy, że są zamożniejsi od swoich sąsiadów z zachodu. Jest późne popołudnie, więc zatrzymuję się w schludnym hoteliku za 2000 colones (obiad w granicach 1400 colones). W biurze turystycznym zasięgam informacji o okolicznych atrakcjach turystycznych. Jest jakiś park, ale nie ma tam komunikacji publicznej. Można dojechać tylko taksówką, lub jechać wycieczką. Cena 17 usd od razu mnie zniechęca, szczególnie, że jest to tylko cena przejazdu, do tego wstęp do parku kosztuje 6 usd, no i wycieczka dochodzi do skutku, gdy jest wystarczająca liczba chętnych. Innych atrakcji w pobliżu nie ma. W Kostaryce zasadniczą atrakcją jest niezliczona wprost ilość parków narodowych, rezerwatów i parków prywatnych, ale do prawie żadnego nie można dojechać środkami komunikacji publicznej tylko z wycieczką.