środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
El Chal to chaotyczna osada przy głównej trasie do Flores. Na skraju osady są kolejne nie odrestaurowane ruiny Mayów. Jest późne popołudnie i na terenie ruin zamierzam rozbić namiot. To dobre miejsce na nocleg. Dozorca jest miły i jak dotychczas spotykani bardzo rozmowny. Załatwiwszy nocleg idę do ruin. Tu właściwie nie ma co oglądać. Na głównym placu leży kilka bardzo zniszczonych stel (rozbitych i nieczytelnych), jest kilka kopców (miasto nie było duże), ale nie widać żadnych zrębów (całość jest całkowicie zasypana ziemią). Na terenie ruin mieszka kilkanaście małp, które schodzą z drzew, niekiedy bardzo blisko. Niewielkie, czarne małpy wydają z siebie ryk tak głośny jak ryk lwa lub słonia. Te małpy to wyjce i aż się wierzyć nie chce, że takie małe małpy wydają taki ryk. To te małpy słyszałem w dżungli w Panamie. Dozorca informuje mnie, że w nadchodzącym tygodniu przybędą tu archeolodzy, aby przeprowadzić szereg prac wykopaliskowych. Chętnie bym uczestniczył w ich pracach, ale takie badania trwają długo.