środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Do Tekax jadę ;garbusem' - najpopularniejszym samochodem w Meksyku. Po drodze kierowca zatrzymuje się w Ticum, aby pokazać mi ruiny kościoła kolonialnego. Tekax zwiedzam dłużej, bo jest tu mały pohiszpański fort i kościół podobny do twierdzy. Kolejną okazją też nie jadę zbyt daleko, bo do Ticul. Wszystkie miasteczka leżące na trasie mojego przejazdu (Peto, Tzucacab, Ticum, Tekax, Akil, Oxkutzcab, Ticul i Muna) liczące po kilkadziesiąt tysięcy osób są zamieszkałe głównie przez Indian Maya. Większość kobiet nosi tradycyjne stroje, są to białe, pięknie haftowane, koronkowe suknie, a do tego zwiewny jednobarwny szal. Wszystkie Indianki, młode, czy stare, szczupłe czy tęgie wyglądają w nich bardzo szlachetnie. Jedynie męska część Mayów ubiera się współcześnie. Oglądając w centrum Ticul kolejny kościół o charakterze twierdzy dochodzę do wniosku, że Hiszpanie przez cały okres kolonialny musieli bardzo bać się Mayów, bo takich kościołów dotąd nie spotykałem. Historia potwierdza moje przypuszczenia, bo jeszcze w połowie XIX wieku Mayowie chwycili za broń w Wojnie Kast.