środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Przystrojone w barwne girlandy samochody (osobowe, pickupy, autobusy, ciężarowe, ambulanse, policyjne) z migającymi światłami, bądź na sygnale tamują ruch na jezdni. Początkowo nie mogę zrozumieć na czym polega pielgrzymka, ale z biegiem kilometrów trochę rozszyfrowuję. Pielgrzymi biegną krótkimi odcinkami przenosząc pochodniami ogień (z sanktuarium w Guadalupe), po czym wskakują do pojazdu i jadą fragment, w tym czasie biegną następni. Są też kilkudziesięcioosobowe grupy kolarskie wiozące ogień. W docelowych miejscowościach, skąd pochodzą pielgrzymi, wierni czekają przy drodze i w kościołach na pielgrzymów. Towarzyszą temu sztuczne ognie i petardy. Tuż przed świtem wysiadam na rozjeździe dróg w maleńkim Zacatepec. Ogrzewam się przy ognisku palonym przez oczekujących na pielgrzymów. Z pobliskiego kościoła dobiega śpiew. Po godzinie świta. Mijają mnie kolejni pielgrzymi. W tej scenerii czekam na dalszą okazję. Dzisiejsza data to rocznica objawienia się w Guadalupe Matki Boskiej Indianinowi Juan Diego i stąd to święto oraz pielgrzymowanie. Ponoć każdy Meksykanin chociaż raz w życiu bierze udział w takiej pielgrzymce, ci mieszkający daleko mają do przebycia kilka tysięcy kilometrów!