środa, 22 paź 2003 Nowy Jork,
Zapada zmierzch, wzmaga się wiatr, jest coraz zimniej. Na przydrożnych znakach odczytuję coraz wyższą wysokość npm. Opuszczając stan Missouri byłem na wysokości 500 m npm, a opuszczając stan Kansas na wysokości 1800 m npm. Do stanu Colorado wjeżdżam przy obficie padającym śniegu. Jezdnia jest śliska, ale autko nieźle się trzyma. Ruch jest bardzo nikły. Śnieżyca towarzyszy mi do Trynidad, gdzie ze względu na późną porę zatrzymuję się na nocleg na placyku między warsztatami. Śnieg sypie nieustannie i obficie. Może jak mnie zasypie będzie mi pod śniegiem cieplej?