środa, 26 paź 2005 Wisełka,
Pustynia Nullarbour Jedyny sklep w Norseman jest otwierany o 8:30, ja zaś budzę się jak zwykle przed 6:00. Atakowany przez muchy jestem w rozterce - czy łapać okazję i jechać bez zapasów, czy czekać na otwarcie sklepu. Zatrzymuję samochody bez przekonania i o dziwo łapię dobrą okazję - Steve, facet w moim wieku jedzie z przyczepą kempingową, będącą jego domem przez całą Australię spod Perth do Sydney. Zastrzega jednak, że podróż będzie powolna za względu na szybko grzejący się silnik. Nie może jechać szybciej niż 75-80 km/h i musi stawać co pewien czas dla schłodzenia silnika i dolania wody do chłodnicy. Ma dość stary samochód, przyczepa stawia spory opór i jest bardzo gorąco. Ma termometr i wilgotnościomierz, dzięki czemu wiem nareszcie dokładnie jaka jest temperatura i wilgotność powietrza. O 8:00 rano gdy ruszamy jest 40 C. Jak opisać taka podróż przez pustkowie? Nikt tu nie mieszka z wyjątkiem osób obsługujących zajazdy, które są mniej-więcej w odległości 200 km jeden od drugiego. Rozmową uprzyjemniamy sobie drogę. Pustynię Nullarbour pokonywałem już w poprzedniej podróży - ze wschodu na zachód, teraz jadę w odwrotnym kierunku. Samochód nie ma klimatyzacji. Gdy wskaźnik temperatury w samochodzie wchodzi na czerwone pole, wówczas stajemy na kwadrans. Od razu stajemy się obiektem ataku setek much, które jakby czekały na pojawienie się człowieka. Pustynia Nullarbour Co one robią, gdy nie mają takiego obiektu do atakowania? Żyją tu tylko kangury i psy dingo. Kangury prowadzą nocny tryb życia, a w nocy much nie ma, może zatem psy? Płaski lub lekko falisty teren, przez który wiedzie prosta droga, porośnięty jest niską roślinnością, a od czasu do czasu są miejsca po słonych jeziorkach. Ziemia jest czerwona, zaś roślinność szarawo-zielona. Z niewielkich wzniesień widać bezkresne obszary i drogę bez końca. Dość nużący widok. Wieje silny wiatr z północy, czyli z wnętrza Australii, na niebie ani chmurki, a temperatura 48 C. W takiej spiekocie jeszcze nie byłem, a jeśli tak, to bez wiedzy o temperaturze. Jest zaskakująco sucho, bo wilgotność powietrza wynosi 10%. Po 192 km dojeżdżamy do pierwszego zajazdu na tej trasie Balladonia. Tu robimy dłuższy postój. Kolejny etap do Caiguna to najdłuższa prosta licząca 146 km. Po drodze stajemy kilkakrotnie, by silnik mógł się nieco schłodzić. Po kolejnych godzinach jazdy dojeżdżamy do Madura Pass, gdzie droga opada przez urwisko w dół na idealnie płaską równinę, by po 100 km ponownie wspiąć się na poprzednią wysokość - to zajazd Eucla. Nieco dalej jest granica stanów Australia Zachodnia i Australia Południowa. Jest już ciemno, ale nadal ciepło w granicach 35 C. Za zajazdem Border Village stajemy na parkingu nad oceanem na nocleg. Steve śpi w przyczepie, ja wygodnie w samochodzie kombi.