środa, 26 paź 2005 Wisełka,
Częściowo pieszo, częściowo autostopem wracam do połowy półwyspu w Portobelo, skąd kieruję się na zewnętrzne wybrzeże półwyspu i też częściowo pieszo i częściowo autostopem pokonuję wzgórza, brzegi płytkich zatok Hoopers i Papanui. Ostatnie kilometry do latarni morskiej Cape Saunders to walka z wiatrem o niemal patagońskiej sile. Piękne wzgórza z owcami, kępiasta trawa, powyginane przez wichry drzewa i krzewy, wzburzony ocean z kipielą przy klifowych brzegach i niewielka latarnia na tym pustkowiu tworzą bardzo surowy, ale interesujący krajobraz.