środa, 26 paź 2005 Wisełka,
Raspberry Robię większe zakupy, ale artykuły te co zwykle, czyli mleko, konserwy fasoli i spaghetti, markizy, czekolada, chleb, kurczak, ale w ilości na 3 dni. Wanaka leży nad długim jeziorem na wysokości 400 m npm, zaś okoliczne góry mają 1700 m npm, a w oddali widać ośnieżone szczyty dochodzące do 3000 m npm. Niebawem pokonuję 50 km szutrowej drogi do parku narodowego Mount Aspiring. Z parkingu Raspberry Creek zaczynają się szlaki piesze. Najpierw idę na najbliższy Rob Roy i jak zwykle zostawiam na początku plecak, bo i tak muszę tu wrócić. Idę średnio ostro pod górę wzdłuż szalonego potoku. Po 1,5 godzinie osiągam niezłą wysokość na końcu wąskiej doliny otoczonej pionowymi ścianami skalnymi, z których zwisają lodowce tworzące dziesiątki małych wodospadów. Trochę się posilam i patrzę na liczne papugi kea próbujące różnymi sztuczkami wyłudzić jedzenie. Jedna ze sztuczek to rzucanie kamyków: jedna bierze do dzioba kamyk i rzuca w kierunku drugiej, ta z kolei bierze kamyk i odrzuca do pierwszej, po czym obie patrzą na mnie z wyraźnym oczekiwaniem na nagrodę. Schodzę z powrotem, biorę plecak i ruszam na długi szlak w wysokie góry. Do wieczora przemierzam długą i płaską dolinę żłobioną rwącą rzeką Matukituki i porośniętą częściowo lasami, częściowo łąkami. Mijam jedno schronisko górskie (cena noclegu wynosi 20 nzd) i dochodzę do końca doliny. Zaczyna mżyć. Kiepsko. Wyszukuję miejsce pod drzewami dające chwilowo osłonę przed wiatrem i mżawką. Tylko na jak długo? Może przestanie mżyć - z taką myślą zasypiam.