niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Turcja, choć muzułmańska ma normalny weekend, czyli sobota i niedziela są dniami wolnymi. Duchowni (imam i muezin) mają pensje państwowe. Zakwefione kobiety to niezbyt częsty widok, ale z chustami na głowach już tak. Dom rodziców Gokhana jest na wzgórzu z pięknym widokiem na Bosfor. Istanbul ciągnie się wzdłuż cieśniny blisko 100 km. Sąsiadami są członkowie rodziny - wujkowie, kuzyni, ciotki. Nadal jest zimno (7 C) i pochmurno. Wraz z rodzicami Gokhana wybieramy się na weekendową wycieczkę.
Pierwszym celem jest polska wieś Polonezköy, w której najstarsi mieszkańcy mówią jeszcze po polsku. Na cmentarzu polskie napisy, we wsi jedna z chat jest muzeum, tu rozmawiam z byłym wójtem poznając historię osady liczącej obecnie ok. 600 mieszkańców, w tym 25 % Polaków. Jest kościół katolicki z początku XX wieku, zaś nie ma i nie było polskiej szkoły, choć bywały krótkie okresy, kiedy nielegalnie nauczał tu polski nauczyciel. Na skraju wsi jest nowy meczet. Wieś ma charakter turystyczny - jest tu wiele kwater i knajpek. Architektura domów nie ma nic wspólnego z polską architekturą wiejską, zaś gospodarstwa są dość chaotycznie porozrzucane wśród lasów - ogólnie nic specjalnego, ale mieszkańcy Istanbul odwiedzają dość chętnie to miejsce.