niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Atol Tarawa Na złączeniu ramion atolu pas ziemi jest trochę szerszy - nawet do 2 km. Oprócz lotniska są tu pola uprawne, jeziora i stawy hodowlane. Teren ten został zagospodarowany przy pomocy Tajwanu. Niedaleko lotniska jest kilkanaście manepa (wysokie dachy na niskich palach) - są ponoć własnością mieszkańców innych atoli, którzy nocują tu za darmo. Od strony laguny rośnie gęstwina namorzynów. Mają chronić nieco brzegi. Większość brzegu od strony laguny jest umocniona falochronem. Niejednokrotnie na wyrwanym lagunie skrawku ziemi stoją chaty mieszkalne. Falochrony są zbudowane głównie z korali, ale ostatnio rząd wydał zakaz budowania z korali, bo wyrwane z jednego miejsca powodują uszczerbek w linii brzegowej. Teraz falochrony buduje się głównie z betonu, ale jest to droga rzecz, bo cement jest importowany i bardzo drogi, zaś piasek wydobywa się w czasie odpływu z dna laguny, a następnie leżakuje, aby podczas deszczów stracił sól. Za Bonriki zaczyna się drugie ramię Tarawa zdecydowanie rzadziej zaludnione i z bardziej serdeczną ludnością. Wiele osób zahacza mnie, aby porozmawiać. Oglądam wrak samolotu, obchodzę kilka małych jezior, obserwuję lagunę w trakcie odpływu i wzdłuż płyty lotniska wracam z powrotem. Jak już wspomniałem pas startowy jest nieogrodzony, więc służy jako dobra droga, jeżdżą po nim samochody, w poprzek przechodzą piesi, a nawet na jednym końcu dzieci grają w piłkę. Sam terminal to prosty barak zamknięty na kłódkę z łańcuchem. Teren załamania ramion atolu jest bardzo widowiskowy, dzięki namorzynom, jeziorom i lasom palmowym przy słabym zaludnieniu.