niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
O ile do Bathurst ruch był duży, to z tej strony prawie nic nie jedzie. Trafia mi się jednak dobra okazja na 400 km do Griffith. Facet jest dyrektorem dużego zakładu spożywczego w Griffith, a mieszka w Sydney i raz w tygodniu pokonuje ten dystans. Nocuję za Griffith na parkingu wśród eukaliptusów. Kilka tygodni temu była tu powódź, ale nie widać żadnych zniszczeń. Woda sięgająca nieco powyżej kolan rozlewała się bardzo powoli. W okolicy są uprawy winorośli i nawet po nich nie widać przejścia fali powodziowej. Po rozbiciu namiotu na tym pustkowiu (do Griffith jest 10 km i tylko w oddali wśród pól widać światełka zakładu przetwórstwa żywności) odczuwam chłód. Mam na sobie nie tylko polar, ale i kurtkę, a i tak jest mi zimno.