niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Istanbul - resztki murów Gdy rano zastanawiam się co robić zostaję zagadnięty przez młodego Turka chcącego trochę porozmawiać po angielsku. Odprowadził dziewczynę na samolot, mieszka niedaleko lotniska i zaprasza mnie do siebie na śniadanie. Niewiele myśląc przyjmuję zaproszenie, ale gdy widzę, że zatrzymuje taksówkę informuję go, iż nigdy nie korzystam z taksówek. Jeśli mieszka niedaleko, to możemy się przespacerować. Spacer z lotniska okazuje się dość skomplikowany, bo przez pierwsze 2 kilometry nie ma chodników i idziemy bardzo ruchliwą autostradą. Chodniki zaczynają się dopiero gdy wchodzimy w strefę osiedli. W swojej dzielnicy Cihan wydaje się być dość znany, bo często spotykamy jego znajomych. Idąc do jego mieszkania wstępujemy do małej piekarni, gdzie Cihan kupuje pieczywo i gdzie zostajemy poczęstowani herbatą i kawałkami różnych słodyczy. Turcy są w stosunku do mnie bardzo serdeczni, niestety z wyjątkiem Cihana żaden ze spotkanych nie mówi po angielsku. Blok, w którym mieszka mój nowy znajomy jest nowy, a mieszkanie bardzo ładne. Na śniadanie jest jajecznica i świeże bułeczki z masłem oraz oczywiście kawa. Cihan robi mi też kanapki na drogę. Miło mi się z nim gawędzi, po śniadaniu robimy spacer po osiedlu, z którego widać lotnisko. Odprowadzając mnie w kierunku lotniska wstępujemy jeszcze na spróbowanie kolejnych słodyczy. On idzie do pracy, ja na lotnisko.