niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Auckland - pokaz stroju i tańca
Przeprawa przez służby migracyjne na lotnisku w Auckland jest dość długa. Jeszcze gorzej wygląda odprawa celna. Mając namiot muszę przejść kwarantannę (nie ja tylko namiot). Celnicy są drobiazgowi i niebywale opieszali. Zadają ciągle te same pytania, w końcu zabierają namiot do odkażenia. Dobrze, że zgłosiłem sprzęt turystyczny, bo inaczej za odkażenie musiałbym zapłacić 200 NZD. W końcu opuszczam strefę celną i witam się z moim znajomym Alanem.
Muszę zrobić rozeznanie w możliwościach transportowych na wyspy Południowego Pacyfiku. Z lotami jest kiepsko - grudzień i styczeń to tutaj okres wakacji, stąd ceny przelotów (które i tak są nieziemsko drogie) wzrastają dwukrotnie i więcej. W porcie jachtowym zupełne fiasko - nie ma żadnych jednostek wypływających w interesującym mnie kierunku (okres cyklonów). Po zasięgnięciu informacji w kapitanacie portu moja koncepcja zwiedzania wysp pacyficznych transportem morskim upada. Od kilku lat nie ma możliwości pływania jako pasażer statkami handlowymi z Nowej Zelandii. Morskim węzłem komunikacyjnym w tym regionie jest jeszcze Fidżi, ale ponoć i stamtąd są nikłe szanse na zabranie się w rejs statkiem handlowym. Nie pozostaje nic innego jak transport lotniczy. Odwiedzam kolejno biura linii lotniczych - Air Calin, Air New Zealand i Air Pacific - wszędzie ceny z kosmosu, choć Air Pacific daje mi nikłą nadzieję, że przy zakupie kilku lotów może dadzą mi upust. Jeszcze do niedawna firma miała w ofercie Bula Pass, czyli przy zakupie kilku odcinków cena była relatywnie niska, ale to zniesiono 1 października 2011, bo dla firmy było to niekorzystne finansowo. Air Calin lata w zasadzie między terytoriami francuskimi, Air New Zealand do kilku państewek, prawie wszystkie obsługuje Air Pacific, więc w ich biurze ustalam trasę lotów z wnioskiem o zniżkę - na odpowiedź muszę poczekać.
Po weekendzie odwiedzam biuro Air Pacific, zniżek nie będzie, za wszystkie zamierzone loty cena jest niebagatelna, ponad 5000 NZD, więc rezygnuję. Chyba zamysł odwiedzenia wysp pacyficznych upadnie, pozostanie mi wypad na jedną z wysp, a pozostały czas spędzić na podróżowaniu po Nowej Zelandii, potem zaś po Australii. Problemem w podróżowaniu po krajach Pacyfiku jest nie tylko wysoka cena przelotu, ale również przymus kupna biletu powrotnego, bądź na dalszą podróż, po prostu trzeba mieć bilet opuszczenia kraju. W biurze Pacific Blue jest promocja lotu na Wyspy Cooka. Cena, choć i tak niemała jest o ponad 30% niższa i mogę lecieć w zasadzie od razu.