niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Nadi - hotel
Między przylotem z Port Vila, a kolejnym lotem do Bonriki mam jeden dzień przerwy w Nadi. Noc poprzedzającą wylot spędzam na lotnisku. Budzę się właściwie, ale planowany na 8:30 lot do Bonriki jest odwołany. Staję jednak w kolejce do odprawy wraz z kilkudziesięcioma Polinezyjczykami, aby dowiedzieć się bliższych szczegółów i otrzymać voucher na hotel. Te bliższe szczegóły to tylko wiadomość, że samolot nie jest w pełni sprawny i trudno przewidzieć, kiedy polecimy. Na Kiribati są trzy loty tygodniowo - dwa do Bonriki na atolu Tarawa i jeden na Kiritimati, a Air Pacific jest jedyną linią obsługującą Kiriabti. Większość podejrzewa, że odwołanie lotu nastąpiło z powodu zbyt małej ilości pasażerów, jest nas wszystkich mniej niż połowa miejsc w samolocie. W ramach voucheru są noclegi, trzy posiłki dziennie, transfer z lotniska do hotelu i z powrotem oraz trzyminutowa telefoniczna rozmowa międzynarodowa. Pasażerowie zostają skierowani do różnych hoteli. Kolejno podjeżdżają mikrobusy hotelowe, by nas zabrać, ja trafiam do hotelu 'Mercure'. Hotel jest bardzo elegancki, doba z wyżywieniem kosztuje 200 FD. Jak długo tu pozostaniemy - nie wiadomo. Śniadanie w formie bufetu jest niezłe. Pokój jest ładny, ma spory balkon z widokiem na wewnętrzny dziedziniec hotelowy z basenem. Obiad jest skromny, choć wykwintny. Na kolację jest ryba z ryżem.
Rano jeszcze przed śniadaniem uzyskuję w recepcji informację, że lot do Bonriki będzie w czwartek, czyli że jeden lot został skasowany. Mając komfortowe warunki postanawiam to wykorzystać i spędzić kilka dni wakacji, jak typowy urlopowicz. Kąpię się w basenie i leżakuję na słońcu w hamaku. Długo jednak nie wytrzymuję takiego lenistwa i ruszam na spacer. Wieczorem w recepcji jest wiadomość - wylot jutro rano o 7:00, więc pobudka już o 4:00. Dwudniowy pobyt w hotelu kosztował linie lotnicze Air Pacific tyle, co mój cały lot na Kiribati. Przez dwudniowe opóźnienie mój pobyt w mało znanym Kiribati skróci się do 5 dni.