niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Niutoua - brama do dawnej rezydencji królewskiej Z Tatakamotonga zostaję zabrany przez przejeżdżający samochód (piszę zostaję zabrany, bo nie zatrzymuję samochodów, kierowcy sami zatrzymują się i oferują podrzucenie) do dwóch miejsc, najpierw Lapaha z grobami dawnych królów, a potem do Niutoua. Droga wiedzie wzdłuż laguny, potem skalistym brzegiem oceanu. Lapaha i Niutoua to duże wsi. Niutoua była kiedyś rezydencją królewską i znajdują się tu resztki (fundamenty zarośnięte dżunglą) pałacu królewskiego oraz sporych rozmiarów kamienna brama wejściowa. Brama to pierwsza stara budowla, jaką oglądam na wyspach pacyficznych. Poczęstowany kanapką i kokosem żegnam się z kierowcą, który wraca do Nukualofa, ja mam zamiar pójść nad brzeg, aby zerknąć na stare fundamenty i znaleźć ewentualnie miejsce na rozbicie namiotu. Fundamenty pałacu królewskiego są też zbudowane z korali i słabo widoczne, zaś brzeg oceanu to ostra rafa koralowa, na rozbicie namiotu nie ma szans. Jem kanapkę z kokosem, kiedy zjawia się dwóch chłopców wyraźnie zainteresowanych rozmową ze mną. Po angielsku mówi tylko jeden z nich. Kiedy dowiadują się, że szukam miejsca na rozbicie namiotu, oferują miejsce w starym opuszczonym domu niedaleko ich domostwa. Po kilkuset metrach jesteśmy na miejscu. Dość liczna rodzina jest zajęta obróbką kokosów na koprę. Kawałek od domostwa, nad brzegiem oceanu jest niewielka chatka - to jest ten domek, o którym mówili chłopcy. Pytam się matki jednego z chłopców, czy mogę tam przenocować i otrzymuję pozytywną odpowiedź. W chatce jest dość brudno, ale przy pomocy miotły szybko doprowadzam podłogę do stanu czystości. To kapitalny domek weekendowy.