niedziela, 20 lis 2011 Stambuł, Turcja
Nukualofa - poprzedni pałac królewski
Poznałem już wschodnią część wyspy, więc czas poznać stolicę. Nukualofa to nieduże miasto, gdzie w oczy rzucają się przede wszystkim banki, ambasady, kościoły, targowisko i centrum handlowe. Reszta to bezładna masa niewysokich budynków. Ruch samochody jest jak w wielkich metropoliach świata. Siadam pod rozłożystym drzewem i obserwuję. Miasto jest niewielkie, ale ciągnie się na przestrzeni kilku kilometrów. Po obiedzie ruszam wzdłuż wybrzeża w kierunku portu dochodząc do katolickiej katedry. Katedrę poświęcił jakiś kardynał z Polski. Plebania jest duża, w trakcie rozmowy z księdzem dowiaduję się, że w ubiegłym roku odwiedził Europę, m.in. Wadowice. Otrzymanie zgody na nocleg nie jest problemem. Początkowo zamierzam rozbić namiot, ale wówczas do rozmowy włącza się drugi ksiądz proponujący mi nocleg w pokoju gościnnym.
Zwiedzam port, pobliskie targowisko, oglądam z zewnątrz reprezentacyjny pałac królewski i trafiam na kolejne zapuszczone budynki. Odnoszę wrażenie, że Tongańczycy nie potrafią utrzymać obiektów budowlanych w stanie sprawności. Gdy coś się zaczyna psuć oznacza to początek końca. W centrum takim przykładem jest wielki dom towarowy - tu i ówdzie są drobne pęknięcia, szyby są powybijane, obiekt jest opuszczony i niszczeje, a kilka ulic dalej buduje się następny dom towarowy. Wieczorem księża wraz z gronem przyjaciół siedzą na tarasie pijąc bardzo popularny w tym regionie napój kava. Jest to napój odurzający, a otrzymuje się go poprzez zmieszanie sproszkowanego korzenia z wodą. Tylko próbuję, dla mnie ma smak mydlin.
W porcie jest wielkie sobotnie targowisko. Można tu kupić i sprzedać niemalże wszystko, co jest na Tonga, od taro do samochodu. Przechodzę wzdłuż wybrzeża do centrum i dalej do zachodniej części miasta. Są tu dość eleganckie domy, ale również popadający w ruinę opustoszały hotel. Kiedyś piękny budynek z drewna, nad stawem z pięknym widokiem na ocean ma połamane schody, dziurawy dach i jest już zmurszały. Wokół walają się góry śmieci, zresztą nie tylko tutaj. Idę jeszcze nieco poza miasto, ale droga wzdłuż oceanu się kończy, więc zawracam. W południowej części miasta jest olbrzymi plac porośnięty trawą. W centrum są groby ostatnich królów.