wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
Fenhuang
<b>Dzis w autobusie tylko 4 godziny.Z jakąś grupą turystyczną podjeżdżamy do starej części miasta.
Niestety pogoda rozpadała się na całego.Bierzemy pierwszy z brzegu pokój u starych dziadków , drobny odpoczynek i idziemy oglądać miasteczko, kupiliśmy od razu mapę , bo stare miasta są bardzo pokręcone.Tym razem orientacja jest dość łatwa , bo miasto kręci się wzdłuż rzeki , na której jest wiele pięknych dekoracyjnie krytych mostów. Uliczki wąziutkie. oczywiście pełne sklepów, hoteli i restauracji. Śmiać mi się chce, z mojego przewodnika/ niby najaktualniejsza wersja/ , ale nie nadążą on za zmianami w Chinach.To miasteczko to jeden wielki hotel i restauracja.Co nie wychodzi miejscu na dobre, ale to są skutki poluzowania ekonomicznego.
Miejsce oczywiście ciekawe , stara architektura ładnie zachowana i dużego uroku dodaje położenie nad rzeką.Pomimo wielkiej komercji wśród sklepików można znależć ciekawe miejsca - sklep z wyrobami z bambusa/ to niesamowite na jak wąskie elementy i z jaką precyzją można podzielić łodygę bambusa i zrobić z tego ozdobę/, sklep z ręcznymi malowidłami na papierze / ceny dość wysokie - pomiędzy 1400 a 800 Y/, wyroby ze srebra , tkane ręcznie materiały i inne.
Pojawiają się też na ulicach panie z innych mniejszości narodowych, co można poznać po strojach- tym razem są to wielkie czarne , donicowe turbany - to chyba Tujia.
Wchodzimy do restauracji nad wodą coś zjeść,wybieramy rybę w podgrzewanym kociołku.
Jedzenie bardzo smaczne- dużo kiełków,ostre i ryba rozpływająca się w ustach.
Niestety pierwszy raz w Chinach taki niemiły zgrzyt , zostajemy oszukani na cenie , wkurza nas to trochę , ale na takie drobiazgi trzeba machnąć ręką.
Wieczorem idziemy tez popatrzeć na miasteczko- niestety zrobione jest jak Las Vegas, nadmierne oświetlenia i dyskoteki ryczące i mrugające światłami , dobrze że mieszkamy w spokojniejszej części.
</b>