wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
najbardziej nas zachwyciły typy ludzkie w Tagongu
<b>Dziś rano zamówiony mini -bus podjeżdża po nas do hostelu i jedziemy do Tagongu za 60Y/os
Jedziemy przez przepiękne góry , kolory jesienne dodają uroku scenerii.Ciągle otwierają się inne doliny z wzburzonymi potokami. Chińczycy wszędzie gdzie jest to możliwe budują zapory i małe elektrownie.Przekraczamy przełęcz na wys 4000m npm i wjeżdżamy w zupełnie inny świat.
Do tej pory w górach było mnóstwo zieleni , krzewów i drzew. Teraz to jest kraina łąk i bezkresnych przestrzeni, gdzie pasie się mnóstwo jaków. Mamy przesiadkę w Bamei , z .którą jest trochę kłopotu
Wjechaliśmy już w prawdziwy Tybet.Widać to po twarzach tubylców i ich zachowaniu. Przyglądamy się sobie nawzajem z ciekawością. Tagong okazuje się maleńką spokojną wioską z klasztorem otoczonym młynkami modlitewnymi.Decydujemy się na nocleg w hostelu Tybetańczyków , razem z dwójką Belgów , z którymi jechaliśmy busem. Dom jest fantastyczny , bardzo kolorowy i nasze pokoje tez./ bardzo tanio bo po 50 Y/. Jak zwykle idziemy rozeznać teren.
Wioska ma jedną ulicę i to dokumentnie rozbabraną- zakładają chyba kanalizację i auta toną w błocie. Jest mnóstwo sklepików z lokalnymi wyrobami. Romek chce kupić tutejszą czapkę do kolekcji- Jemy momo/ pierożki tybetańskie z mięsem jaka/ i tukpę / zupa warzywna z kluskami i mięsem/. Póżniej zwiedzamy gompę/ świątynię/
</b>