wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
plan klasztoru Ganden Samtseling
<b>Dziś hitem dnia była kaczka pieczona. Rano pojechaliśmy autobusem na dworzec kupić bilety do Deqin , gdzie jutro się przemieszczamy w Snow mountain. Było zero problemów- pani mówiła po angielsku.Dalej pojechaliśmy do niedaleko położonego największego we wschodnich Chinach klasztoru.Obiekt był zniszczony w latach 60 , ale obecnie jest pięknie utrzymany i odnowiony- mieszka tam podobno 600 mnichów.Niestety co jest odnowione-zaraz ceny wejściowe są niebotyczne, tym razem po naszej wiekowej zniżce wyszło 65 Y/os.Póżniej okazało się że właściwie można obejść bramki i wejść bez biletu.Klasztor jest rzeczywiście olbrzymi- co innego było poza wcześniej oglądanymi to figurki wotywne z masła- ale w środku zabronione są zdjęcia.Pod koniec oglądania, klasztory wychodzą nam już uszami i do żadnego więcej nie pójdziemy.
W drodze powrotnej wstępujemy na targowisko.To są dopiero ciekawostki- pojawiły się sery/ale obrzydliwie brudne/,jest mnóstwo warzyw / chyba wszystkie jakie sobie człowiek wymyśli/,mnóstwo mięsa z jaków,słoniny i mięsa suszone i PIECZONE KACZKI I KURCZAKI !!!!
I to bardzo tanie-jedna kaczka kosztuje ok 25Y, oczywiście kupujemy jedną , bo od dawna nie jedliśmy faktycznie mięsa, nie licząc jakiś strzępków w potrawach.Kupujemy też pomidory, paprykę, cebulę i marchew- ale będzie wyżerka !!!
Faktycznie kaczka okazuje siÄ™ bardzo smaczna, upieczona bez przypraw, a tylko jakiÅ› sos jest oddzielnie dodany.
Przydały się nam te dni odpoczynku.Jutro dalej w drogę.
</b>