wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
uliczni sprzedawcy Chcieliśmy wybrać się dziś do następnej wioski Matlang, ale panie na dworcu mówią ,że autobus tam nie jedzie/ oczywiście po chińsku- juz to rozumiem/.Romana rozbolało też coś gardło , więc rezygnujemy z wyjazdu.On do hotelu , a ja wybieram się do Muzeum Mniejszości Narodowych/ autobus 6/, oczywiście leży przy innej ulicy niż pisze przewodnik i napisy na zewnątrz tylko po chińsku, wysiadłam na wyczucie, bo na budynku były ornamenty w stylu Miao.Muzeum bardzo duże , bogate ekspozycje, choć większość to po prostu dokumentacja zdjęciowa, ale opisy są po angielsku. Kaili jest stolicą prefektury Miao i Dong , co zostało ustanowione w 1956r.<div><font face="Arial" size="2">W ogóle w tym rejonie są 33 mniejszości narodowe, Miao i Dong są najliczniejsze.Naoglądałam się więc do woli strojów regionalnych, opisów zwyczajów i festiwali.<div><font face="Arial" size="2">Szkoda że nie jesteśmy w odpowiednim okresie , ponieważ większość świąt i festiwali odbywa się od stycznia do maja- sa to wyścigi smoczych łodzi, walki bawołów,konkursy strojów i gry na instrumentach ,różne zawody- chodzenie po węglach, wspinanie się po nożach itd.Ludy te lubią wszelkie zabawy i uroczystości, są bardzo pogodni i uśmiechnięci/ czego sami doświadczyliśmy. W sumie muzeum daje wiele informacji.Kupiłam też Romkowi mały instrument lusheng/ wykonany z bambusa/.<div><font face="Arial" size="2">Póżniej poszłam jeszcze szukać targowiska, bo chciałam kupić warzywa, ale bez specjalnych efektów.Widziałam tylko sporo gabinetów dentystycznych, są to pomieszczenia otwarte szybami na ulicę, często z otwartymi drzwiami wręcz na ulice, gdzie jest kurz, brud , dentyści bez fartuchów, wykonują swoją prace na oczach przechodniów.Dla nas to już egzotyka.<div> </font>