wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
lokalna gompa z młynkami
<b>Rano wstaję koło 8 , Roman jeszcze śpi i idę rozeznać gdzie my jesteśmy, bo wczoraj byliśmy nieprzytomni ze zmęczenia po naszym drogowym rajdzie.Znajduję w pobliżu bardzo sympatyczny hostel Potala Inn - pokój dwuosobowy za 150Y i szybciutko przenosimy się z naszej nory.
Zostawiam wiadomość Belgom , gdzie jesteśmy, bo dalej też będziemy się jeszcze przemieszczać razem. Po niewielkim śniadaniu idziemy szukać głównej atrakcji Litang klasztoru Changqingchun założonego w 1580 r na polecenie Dalejlamy III.Miasteczko Litang to pomieszanie Tybetu i współczesności.Na ulicach spotykamy dużo Tybetańczyków w ich oryginalnych strojach , mnichów w śmiesznych czapeczkach i sklepy z nowoczesnym sprzętem elektronicznym.A propos sprzetu , prawie kazdy lokalny mieszkaniec dysponuje nowoczesnym iPadem z dużym wyświetlaczem i ciągle przez nie gadają lub oglądają zdjęcia.Oglądamy lokalne sklepy i wytwórnie strojów tybetańskich i wyrobów srebrnych.Ludzie są życzliwi , pozdrawiają nas , chętnie pozwalają robić sobie zdjęcia , ale brudno tu niesamowicie.Wreszcie docieramy do klasztoru- jest olbrzymi dość dobrze utrzymany/ aktualnie widać wiele robót konserwacyjnych/i roztaczają się stąd piękne widoki.
Włóczymy się około godziny , podziwiamy widoki, zaczepiamy mnichów/ ale nikt nie mówi po angielsku/ i wracamy do miasteczka.Dziś już mamy lepszy nastrój , poprawia go też intensywne słońce, choć głowy trochę bolą od wysokości / 4014/
</b>