wtorek, 3 wrz 2013 Chengdu, Chiny
ozdobne pylony mostu
<b>Znowu pobudka wcześnie rano i taksówką na dworzec.Jedziemy teraz w rejony tybetańskie.
Tym razem tylko po 2,5 godz jazdy jesteśmy na miejscu.Na dworcu łapie nas pani z Emma"s guesthouse, pokoje są nowiutkie ,cieplutkie kołderki , podobno Wi Fi i cały czas ciepła woda.
Po drobnym odpoczynku idziemy do miejscowości. No tu już inny świat , twarze tybetańskie , okrągłe i ogorzałe , ludzie zachowują się o wiele ciszej , przyjażnie uśmiechnięci .To już wyznawcy różnych odmian buddyzmu.W sklepach wszędzie wywieszone do sprzedaży suszone mięso jaka i bardzo dużo pięknych skór dzikich zwierząt. Aż żal ściska ile tych zwierząt wybito.
Budynki mają zupełnie inny charakter, wiele jest drewnianych.Miasto jest otoczone resztkami najstarszych murów chińskich, są zachowane dwie bramy miejskie i ładny drewniany ozdobny most
Zupełnie inny rodzaj ubiorów,kobiety noszą barwne nakrycia głowy i paski ozdobne z olbrzymimi bursztynami / dotykaliśmy/. Dużo jest muzułmanów w białych czapeczkach i kobiety z pozasłanianymi włosami.Miejscowość niewielka , ale bardzo sympatyczna , takie lubimy.Oczywiście są targowiska i mnóstwo sklepików i restauracji.Chcemy tu zostać jeszcze jeden dzień w celach aklimatyzacyjnych/ tu jest 3000/ , bo dalej będą jeszcze większe wysokości
</b>