niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Kolejny zabytek w ramach biletu zbiorczego to Sigiriya . Na skrzyżowaniu w Inumaluwa zostaję niespodziewanie wysadzony. Do celu jest jeszcze 9 km w bok. Dopadają mnie rikszarze oferujących kurs w jedną stronę za "tylko" 500 LKR, ale ja ruszam na pieszo. Upał. Po kilometrze zatrzymuję samochód terenowy i właściciel podrzuca mnie kawałek. Wśród pól ryżowych nad jeziorem buduje kompleks hotelowy. Jest bardzo miły i oferuje mi nocleg na budowie, rower, abym mógł dojechać do skały Sigiriya i skromne posiłki z budowlańcami. Nareszcie ktoś bezinteresowny. Zrzucam plecak, biorę rower i jadę kilka kilometrów do zabytku. Sigiriya to dawne ogrody wodne i skalne obok pojedynczej wysokiej skały, na szczycie której są ruiny twierdzy królewskiej. W niszach skalnych są unikalne freski. Obiekt bardzo ciekawy. Wieczorem wracam do mojego znajomego. Śpię na materacu w jednym z bungalowów. Moja opinia o Lankańczykach zaczyna się powoli krystalizować. Ten jeden wyjątek nie przesądza o mojej opinii. Siebie uważają za najbiedniejszy naród świata, swoje państwo za najpiękniejszą wyspę, a turystów za milionerów, którzy przybyli tu po to, aby rozdawać pieniądze.