niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Anuradhapura - stupa w renowacji
Kolej lankańska ma 3 klasy. W Colombo dla każdej klasy jest osobna kasa, ale kolejek nie ma. Bilet trzeciej klasy jest tani i za 200 km kosztuje 102 LKR. Pociąg koloru brudnej czerwieni rusza punktualnie i na każdej stacyjce wśród pól ryżowych i lasów palmowych przystaje. Po blisko 7 godzinach telepania się wysiadam w Anuradhapura. Jestem jedynym turystą wysiadającym z pociągu. Oferty rikszarzy na podwiezienie odrzucam, ofertę taniego noclegu przyjmuję .Idę na spacer, choć jest już ciemno - chcę rozejrzeć się w pierwszej stolicy Sri Lanki. Część miasta jest określana jako święte i jest na liście UNESCO. Odległość doń jest dość spora, ale spokojnie do pokonania na pieszo. Trzeba wprawdzie trochę kluczyć ze względu na blokady wojskowe i poddawać się kontroli, ale z tą niedogodnością na Sri Lance prowadzącej wojnę z terrorystycznymi partyzantami Tygrysami Tamilskimi już się pogodziłem. Zwiedzam silnie oświetloną białą stupę Ruwanweliseya i świątynię Sri Maha Bodhi pod świętym drzewem liczącym 2300 lat, a rosnącym z nasienia drzewa z Bodhgaya, gdzie Budda doznał olśnienia. Anuradhapura sprawia raczej wrażenie kilku blisko położonych wsi, aniżeli miasta, ale są tu niewielkie supersamy - to pierwsze supersamy, które widzę w tej podróży. Oferta nie jest duża, ale obejmuje wszystkie działy spożywcze. Przy bankomatach, gmachach publicznych i supermarketach stoją uzbrojeni ochroniarze.
Anuradhapura - mur słoni
W słoneczny poranek zmierzam do stupy Jetawana widocznej już z daleka. Jest zbudowana z czerwonej cegły, ma złamaną szczytową iglicę, a i tak jest to najwyższa stupa na świecie ? ma wysokość 122 m. Wokół wśród drzew są resztki klasztorów buddyjskich. Niedaleko jest niewiele niższa stupa Abhayagiri opleciona rusztowaniami ze względu na renowację. Po drodze mijam zbiorniki wody (Twin i Elephant Pond) i stare kamienne posągi Buddy. Anuradhapura była pierwszą stolicą Sri Lanki już przed 2500 laty, więc stup jest więcej, chociaż mniejszych, jak również pozostałości po klasztorach buddyjskich przeważnie w postaci ceglanych fundamentów i granitowych kolumn. Znaczącymi, choć mniejszymi stupami są Lankarama i Thuparama. Jest też zrekonstruowany pałacyk. Zwiedzam ponownie, tym razem w świetle dnia stupę Ruwanweliseya z mnóstwem rzeźb słoni wokół i świątynie wokół drzewa Mahabodhi. Wśród drzew dostrzegam w oddali jeszcze jedną dużą stupę i obok niewielkich stawów idę w jej kierunku. Muszę jednak iść naokoło, bo po drodze jest duża jednostka wojskowa. To że na terenie świętego miasta zastanę pola ryżowe i niewielkie wsi - to się spodziewałem, ale że jednostkę wojskową? Stupa Mirisaweti jest nieskazitelnie biała, tak że w świetle słońca aż razi w oczy. Tuż przed zmierzchem opuszczam święte miasto przechodząc obok współczesnych świątyń buddyjskich i sporego obszaru mokradeł. Tubylcy z uśmiechem odpowiadają na moje pozdrowienie i chętnie wdają się w rozmowę, turystów widzę niezmiernie rzadko i tylko przemykających w klimatyzowanych autokarach. Leżąc w łóżku podsumowuję wrażenia z dzisiejszego dnia. Najwyższe stupy robią duże wrażenie, po całym terenie chodzi się przyjemnie ze względu na dużą ilość zadbanej zieleni, przyjemnie chodzi się wśród resztek rozległych klasztorów, gdzie jest cisza i kojący spokój. Wielokrotnie zapuszczałem się w odległe zarośnięte regiony z niewielkimi ruinami i małymi stupami, które w zasadzie można było sobie darować. Ogólnie stwierdzam, że leżące na uboczu za mokradłami święte miasto Anuradhapura jest przyjemnym miejscem, zaś współczesna i chaotyczna część miasta niewarta pozostawania dłużej.