niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Sikkim - zamiast autobusu Jadę jeepem w dół do granicy między stanami Bengal Zachodni i Sikkim przebiegającą na rzece, którą widać już z góry, ale mija dużo czasu, zanim bardzo wąską, krętą i wyboistą drogą, tam dojeżdżam. Jazda tym jednym zboczem trwa aż 1,5 godziny, choć odległość wynosi zaledwie 26 km. W jeepie jadę dość ściśnięty, a za mostem nad rzeką tylko ja podlegam kontroli paszportowej, bo reszta to miejscowi. Stempel w paszporcie i po kilku minutach jestem w centrum pięknie położonego Jorethang. Zmieniam jeepa i jadę dalej, tym razem pod górę do odległego o 42 km Geyzing. Góry są strome i od podstawy mierzące wg mojej oceny ok. 1000 m. Zbocza są zagospodarowane uprawnymi tarasami z maleńkimi osadami i pojedynczymi domostwami połączonymi krętymi drogami i ścieżkami. Geyzing to małe miasteczko. Stąd rozpoczynam wędrówkę pieszą. Do położonego na górskim grzbiecie Pelling idę skrótem, czyli bardzo stromą ścieżką pod górę. Z tego skrótu korzystają miejscowi nosząc z głównej drogi do swoich domostw wszystkie tobołki na plecach. Pomimo, że widoczność jest nienajlepsza, to widoki są ciekawe. Pode mną doliny i przeciwległe zbocza pokryte tarasami. Ciekawym elementem krajobrazu są flagi modlitewne. Pelling leży na wysokości 2000 m npm i ponoć widać stąd dobrze najwyższy szczyt Indii Kanchendzongę, mającą wysokość 8598 m npm. Oferta hotelowa jest bogata. Najtańsze miejsce w sali sypialnej kosztuje 40 IR.