niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Bagherhat - najwiekszy meczet w okolicy W Bagerhat, miejscowości ciągnącej się wzdłuż drogi przez wiele kilometrów jest tylko jeden hotel stojący obok placu autobusowego. To największy budynek w mieście mający 5 pięter i wyglądający całkiem nieźle. Sądząc, że albo przyjdzie mi zapłacić wysoką cenę, albo pójść gdzieś poszukać miejsca w polu, wchodzę do środka. Okazuje się, że całkiem niezły pokój z łazienką (jest nawet kołdra i moskitiera) kosztuje 100 TK. Stąd do kompleksu meczetów z XV wieku będących na liście UNESCO jest 7 km. Okolica to stawy, palmy i pola ryżowe z mnóstwem domostw, zaś jezdnia to nieprzerwany korowód riksz rowerowych. Wstęp do głównego meczetu kosztuje dla obcokrajowców 50 TK, (z tym, że obcokrajowców tu nie ma), zaś dla miejscowych 2 TK (jest sporo autokarów z chętnymi na piknik). Dziś jest wprawdzie piątek, ale w muzułmańskim Bangladeszu jest to dzień wolny. Wolna jest również sobota, natomiast niedziela jest normalnym dniem roboczym. W promieniu kilku kilometrów jest kilka ceglanych meczetów, zwiedzam sześć z nich, kiedy zachodzi słońce. Mieszkańcy są w stosunku do mnie bardzo przychylnie nastawieni, nieraz jest to aż uciążliwe, bo nie mówią po angielsku i nadają po bengalsku. Uciążliwe jest również to, iż wszystkie napisy są tylko w alfabecie bengalskim (bangla - jak się tu ten język określa) i brak jest napisów w alfabecie łacińskim, nie używa się również cyfr arabskich. Pomimo ubóstwa, żebraków i bezdomnych nie widuję wielu.