niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Budzę się na dworcu centralnym w Mumbai. Pociąg jest już opustoszały. Zwijam śpiwór i wychodzę przed potężny budynek dworca. Jest jeszcze ciemno. Mijam najpierw nachalnych taksówkarzy, potem na uliczkach śpiących wśród stert śmieci bezdomnych. W pobliskim tanim hoteliku nie ma miejsc. Na schodkach czekam do świtu i ruszam do centralnej części miasta oddalonej o ok. 2 km. Miasto budzi się do nowego dnia. Ludzie śpieszą się do pracy, handlarze otwierają sklepiki lub ustawiają na chodnikach kramy, na ulicach zwiększa się ruch pojazdów no, a co za tym idzie i hałas klaksonów. Dochodzę do dzielnicy nadmorskiej z budynkami kolonialnymi będącymi przeważnie w bardzo złej kondycji. W jednym z takich budynków jest hotel Armii Zbawienia, gdzie po mało przyjaznym przyjęciu kwateruję się i jem mało wykwintne śniadanie. Z hotelu jest blisko do głównych atrakcji Mumbai. Spacer zaczynam od stojącego przy brzegu pobrytyjskiego Gate of India, potężnej budowli w kształcie łuku tryumfalnego. Obok stoi imponujący hotel Taj Mahal. Zdaje się, że to główna atrakcja Mumbai, bo przewija się tu turystów bez liku i ganiających za nimi sprzedawców. Po przespacerowaniu się między wiktoriańskimi budowlami i wąskimi zatłoczonymi uliczkami pełnymi śmieci, krów i straganów stwierdzam, że nie ma co pozostawać dłużej w tym molochu.