niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Świątynia Surji w Konark Noc jest bardzo hałaśliwa z powodu kłócących się gości hotelowych, a do tego pełno komarów, tak że niezbyt się wysypiam i postanawiam zmienić lokal. Przelotnie zerkam na świątynię boga słońca Suryi, orientuję się w osadzie, znajduję zaciszny hotelik za 100 IR i przenoszę się. Całe popołudnie zwiedzam jedną świątynię pełną rzeźb w dużej mierze o charakterze erotycznym. Gdy patrzę na kolejną świątynię pełną erotyki, to zaczynam zastanawiać się nad życiem seksualnym Hindusów. Segregacja płciowa i małżeństwa kontraktowe powodują, że mężczyźni nie zabiegają o względy kobiet, innymi słowy nie podrywają, zaś kobiety dość wrogo patrzą na mężczyzn. Wydają się być mało atrakcyjne, nie mają powabu, wdzięku, seksapilu i nie są zalotne, a poza tym chodzą jak czołgi krokiem przypominającym skrzyżowanie słonia i kaczki. Głównym celem małżeństwa jest płodzenie dzieci, a nie przyjemność w łóżku. Statystycznie 100 milionów facetów nie ma szans na ożenek, bo taka jest właśnie przewaga płci męskiej nad żeńską. Nie widuje się przytulonych par damsko-męskich, natomiast faceci chodzą ze sobą opleceni. W Indiach jest zakaz kontaktów homoseksualnych, ale ja odnoszę wrażenie, że jest bardzo duży procent gejów. Piękne kobiety hinduskie widzę tylko na plakatach, a zalotne tylko w filmach hinduskich. Oglądając już nie po raz pierwszy sceny erotyczne na starych świątyniach hinduistycznych zastanawiam, się, czy tradycje się zmieniły, czy też już wówczas rzeźby były wytworem marzeń facetów. Obserwuję niekiedy, jak młodzi faceci przechowują wycinki z gazet przedstawiające kobiety rasy białej. Do kobiet własnej rasy nie wzdychają. Przez świątynię przewijają się tłumy turystów i pielgrzymów. Przed wejściem ruch też niesamowity - setki bud z pamiątkami, napojami i barami, gdzie Hindusi spędzają więcej czasu niż w zabytku.