czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
I znowu mamy ferie. Oczywiście związane ze świętem pierwszo - majowym. Oficjalnie zaczynają się dopiero w poniedziałek bo trzeba odpracować przyszły czwartek i piątek. Ustawowo tylko poniedziałek, wtorek i środa są dniami wolnymi. Tak, że w sobotę i niedzielę są normalne zajęcia. Ja mam piątki wolne a w czwartki tylko 2 lekcje, więc aby zyskać na czasie przesunęłam je na inny termin i dzięki temu mam aż 10 dni.
Postanowiłam odwiedzić sąsiednią prowincję Guizhou, która jest mało popularna wśród turystów a ciekawa ze wzg. na zamieszkujące ją mniejszości narodowe (ponad 80) i liczne festiwale, krajobrazy oraz największy wodospad (74m) w całych Chinach. Ta prowincja od dawna należy do najbiedniejszych, najbardziej zacofanych i najsłabiej zaludnionych terenów w Chinach. Ponad 80% to góry i płaskowyże. Nie wiem, ile uda mi się zobaczyć.
Transport jest słabo rozwinięty a drogi ponoć fatalne. Jest też linia kolejowa, ale pewnie większość odcinków będę pokonywała autobusami. W drodze powrotnej zajrzę jeszcze do Liuzhou, dokąd zaprosiła mnie jedna z moich studentek i potem już w przyszłą niedzielę razem wrócimy do szkoły. Cześć studentów wybiera się do domów, do rodzin lub znajomych, jednak większość z braku finansów pozostaje w campusie. Niektórzy szukają pracy dorywczej, ale jest o nią bardzo ciężko.