czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Dzisiaj odbyliśmy kolejną wycieczkę do gimnazjum niedaleko Hezhou City. Cała szkoła czekała na nasze przybycie. Wszyscy uczniowie, w ilości 1300 osób byli zgromadzeni na podwórzu i siedzieli (klasami) naokoło podium. Czułam się, jakbym przyleciała z innej planety, uczniowie wiwatowali i krzyczeli na nasz widok. Nie wiem, kto był bardziej przejęty, oni czy my. Również i dla tamtejszych nauczycieli było to nie lada przeżycie. Musieliśmy wygłosić krótką przemowę (każdy z nas opowiedział coś o sobie i swoim kraju) a potem przejść do klas i porozmawiać z uczniami. Byłam mile zaskoczona poziomem języka angielskiego uczniów, chyba najwyższym do tej pory ze wszystkich szkół jakie odwiedziliśmy.
Dzieci były niesamowicie podekscytowane, podchodziły, podawały rękę i zadawały mi pytania. Każdy chciał mnie dotknąć. Kiedy wyjęłam aparat fotograficzny to wszyscy chcieli być na zdjęciu i mieć zdjęcie ze mną. Bardzo było mi ich żal, kiedy mówili, że nie mają książek do czytania po angielsku ani komputerów i nie mają się z czego uczyć a tak bardzo by chcieli.
Cały czas w myślach porównywałam warunki w jakich rośnie młodzież w Polsce i tutaj. Mają niewiele, więc cieszą się z każdego miłego słowa i gestu. Cieszą się wszystkim. Pewnie długo będą opowiadać o wizycie trojki "białych" w ich szkole. Po lekcjach dyrekcja szkoły zabrała nas do restauracji na wspaniały obiad, który jak zawsze był doskonały.
Jutro, jeśli tylko dopisze pogoda, wybieramy się w pobliskie góry do wioski mniejszości narodowej Yao.