czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Od wczoraj o niczym innym się nie mówi jak tylko o tzw. festiwalu księżyca. Odbędzie się on dopiero w niedziele wieczorem, ale już w zw. z tym sprzedaje się specjalne ciasto makowe, takie mini. Wczoraj dostałam od kogoś i bardzo się ucieszyłam, lecz niestety niezbyt mi smakowało. Przypominało ciasto z zakalcem, ciężkie i bardzo słodkie. Dziś miał mnie i pozostałych nauczycieli z zagranicy odwiedzić rektor i sam boss collegu właśnie z tej okazji i wręczyć ciasto, ale nastąpiła zmiana planów, wizyta została odwołana a w zamian za to idziemy do restauracji na kolację w niedziele wieczorem. To będzie już piąta kolacja za państwowe pieniądze w czasie tak krótkiego pobytu, a jeszcze nie zaczęłam pracować.
Pierwszą lekcję będę miała dopiero w czwartek, nie w środę, bo do wtorku trwa trening militarny tych biednych studentów. Dzisiaj było tylko 360C, teraz jest już po 23ej a temperatura wydaje się być jeszcze bardzo wysoka. Wyrobiono mi wizę, na razie tylko na 3 miesiące. Kosztowała mnie 160Y = 20$, a jak dostanę jeszcze jakieś papiery z ministerstwa, to wtedy jeszcze raz muszę złożyć paszport na policji i dostane wizę na pozostałe miesiące. Ale wtedy już uczelnia zapłaci, to mam zagwarantowane w umowie. Sądziłam, że dostanę wizę od razu na cały tutejszy pobyt, ale widocznie to moje myślenie jest inne od chińskiego.
Przyszła też książeczka zdrowia z Guilin, podobna do książeczki Mao, tylko trochę większa i cieńsza i zawiera moje zdjęcie. Kosztowała 300Y tzn. badania. Jestem zdrowa jak ryba, mogę więc uczyć. W ciągu dnia staram się też dużo chodzić, mimo upałów. Dziś wybrałam się na pocztę, aby wysłać list do Polski. Tu obok jest poczta, ale znaczków nie prowadzą. Poszłam więc na pocztę główną, będzie ze 3km w jedną stronę. Okazało się, że poczta była zawalona ciastami z makiem i długo to trwało, nim znaleźli teczkę ze znaczkami. Strasznie mnie to ubawiło i już myślałam, że tam też nie sprzedają znaczków. List ważyli 2 razy (był bardzo lekki, normalny), znaczek do polski kosztuje 6Y. Tak się dziwili, jakby nikt nie wysyłał stąd listów.