czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Znowu mamy deszcze a nawet czasami ulewy i wzrost temperatury, niekiedy nawet do 24 st.C. Kiedyś zaprosiłam kilka studentek (8 osób) na robienie pierogów. Była to dla nich niesamowita frajda. Pierogów była taka masa a do tego jeszcze jakieś warzywa, że postanowiłyśmy zaprosić Nica i Boba z żoną. A ponieważ do Nica przyjechał znajomy Duńczyk to i jego zaprosiłam.
Pierogi wszystkim smakowały a dziewczyny miały okazje aby porozmawiać sobie po angielsku, choć na początku miały tremę. Nie będę już opisywała jak wyglądało moje mieszkanie po tym gotowaniu, one trochę posprzątały, ale ja musiałam dokończyć sama.
Kiedyś też postanowiłam zrobić polski obiad i zaprosić kilka osób i oprócz stałych gości byli jeszcze Chińczycy. Przygotowałam gołąbki, kotlety mielone, ziemniaki, warzywa i budyń a do popicia barszcz czerwony z torebki. Nie ma tu niestety buraków. Śmiać mi się chciało, jak jedli ziemniaki pałeczkami a Chińczycy jedli pierwszy raz w życiu gotowane ziemniaki (puree). Oni znają tu tylko ziemniaki drobno pokrojone i lekko podsmażane na woku i doprawione chili. Natomiast bardzo popularne są słodkie ziemniaki, które je się gotowane w skórce nawet i na śniadanie, szczególnie na wsi.