czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Droga z Hezhou do Shenzen zajęła nam 9h. Drogi w prowincji Guangxi są bardzo kiepskie natomiast w Guandong prawie same autostrady. Po 2h zrobiło się bardzo gorąco a słońce zaczęło grzać niemiłosiernie tak że zaczęłyśmy się rozbierać z zimowych ciuchów. Wzdłuż drogi mieszkańcy wsi sprzedawali małe drzewka pomarańczowe wraz z owocami. Jest to typowa dekoracja na chiński Nowy Rok.
Przed Shenzen zaczął się straszny korek i dojechaliśmy z opóźnieniem na dworzec autobusowy . Tu musiałyśmy wziąć taksówkę do pierwszego przejścia granicznego/chińskiego ze względu na spory bagaż - 25Y. Na przejściu granicznym ludzi było co niemiara, osobne kolejki dla obywateli Europy, Chińczyków, Hong Kongu itd, ale kontrola odbywała się bardzo sprawnie. Musiałam wypełnić deklaracje o stanie zdrowia co bardzo mnie zdziwiło.
Po drugiej stronie granicy czekają autobusy (żółte), które dowożą pasażerów na właściwą granicę. Koszt 7H$, ale my zapłaciłyśmy podwójnie ze względu na nasz duży bagaż. Bilet ten był ważny na drugi autobus, którym podjechałyśmy do pętli autobusowej. Dziwiło mnie to, że przejście graniczne jest podzielone na 2 etapy i trzeba jechać 2 razy autobusem, co jest uciążliwe, gdy ma się ciężki bagaż.