czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
No więc pierwszy rok już się zjechał, został zakwaterowany w akademiku, który bardziej przypomina koszary (widziałam przez okno, pokoje po 8 żelaznych piętrowych pryczy, po środku 2 stoliki i jakieś 2 małe szafki). Dzisiaj zostali oficjalnie powitani na boisku przez władze uczelni a od jutra zaczynają ten trening wojskowy (militarny). Jest mi naprawdę szczerze ich żal. Większość z nich pochodzi z bardzo biednych rodzin, z tutejszej prowincji Guangxi. Właśnie w związku z tym treningiem ja i Nick zaczynamy nasze zajęcia dopiero 20 września. Przydzielono nam też drugi rok, ale gdzie on jest, tego nie możemy się dowiedzieć. Na miejscu go nie ma, być może, że odbywają jakieś praktyki.
Natomiast Bob zaczął już wczoraj swoje zajęcia i poszłam je zobaczyć. W lekcji, która trwała 120 minut (3x 40 minut) uczestniczyło 48 studentów. Lekcja dotyczyła pracy z gazetą, czytania, tłumaczenia itd. Wszyscy byli bardzo zaangażowani, nie przeszkadzali. Mieliśmy dwie krótkie przerwy, to zależy od nauczyciela, ale jeśli ktoś musiał wyjść, to po cichu opuścił salę. Bob to urodzony nauczyciel i widać, że uczniowie go uwielbiają. I on (już rok temu) i Nick zostali tu przysłani jako wolontariusze przez organizację VSO. Jeśli więc ktoś będzie zainteresowany adresem, mogę podać.
Wieczorami bardzo dużo mieszkańców ośrodka wylega na boisko i biega, chodzi i ćwiczy. Najpierw mnie to dziwiło, ale zaczęłam robić to samo, żeby tu nie zgnuśnieć a poza tym muszę się przecież ruszać. W sobotę jest Dzień Nauczyciela i mają być jakieś mecze, czy zawody.
19:35
Raz [...] brakowało wody przez kilka godzin, ale mnie uprzedzono, jak wysiądzie światło, po zgłoszeniu, natychmiast ktoś przychodzi go zreperować. Mieszkania są w porządku, nawet za duże, Chińczycy stają na głowie, aby zachować twarz i bardzo starają się wobec obcokrajowców, oczywiście są niedociągnięcia itd. ale jak pomyślę że ja mieszkam w "takim luksusie" a ci biedni studenci nie mają nawet ciepłej wody, chociaż zimą, i gnieżdżą się w ciasnych pokojach po 8 osób, to jest mi przykro. Ja też mogę myć się w zimnej wodzie, na razie jest ciepło. W biurach i administracji, wszędzie są komputery, ksera, drukarki itd. Ja i Nick mamy niesprawne drukarki i też mają nam wymienić, abyśmy mogli coś przygotowywać na zajęcia.
Mnie obiecano nowy komputer [...]. Z kolei w zeszłym roku będąc w Xinjangu w Chinach spotkałam wielu nauczycieli i opowiadali mi jakie mają luksusy, ale wszyscy pracowali w dużych miasta. To zależy, gdzie się popadnie. Chiny bardzo szybko się rozwijają i widać to na każdym kroku. Byłam w zeszłym roku w Uzbekistanie i też między innymi w Samarkandzie i pamiętam, że miałam problem, aby napić się zwykłej wody, bo jej po prostu nie było a wieczorem z powodu słabego oświetlenia było bardzo nieprzyjemnie na ulicach. Tu też może jest nie za jasno wieczorami, ale jest bardzo bezpiecznie, można spacerować do późnej nocy, bez obawy. Nawet na myśl mi nie przyjdzie, że ktoś mi może wyciągnąć z plecaka portfelik. Rowery stoją wszędzie bez zabezpieczeń. Ale to jest prowincja, będzie ze 100tys. mieszkańców, natomiast na pewno trzeba uważać w Pekinie czy Szanghaju.