czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
trening wojskowy studentów
Dzisiaj od rana pada deszcz, ale jest strasznie duszno i parno. Zaczyna się jesień. Nareszcie dotarła moja paczka z rzeczami i książkami, wysłana (drogą lądową) 20 lipca z kraju. Okazało się, że już dotarła na koniec lipca, a miała iść 5 tygodni (dziwne) i leżała na poczcie głównej. Dlaczego jej nie dostarczyli na miejsce, na zaadresowaną osobę, czyli sekretarkę (Sylvie), tego nie mogę zrozumieć. Przypadkowo Bob, nauczyciel z Anglii poszedł wczoraj na pocztę po swoje gazety i dostał to zawiadomienie, bo myśleli, że to do niego, a on z żoną byli na urlopie. Pojechałam więc dzisiaj z nią, tzn. z Lee, jego żoną, na pocztę i bez problemów odebrałam paczkę. Zapłaciłam tylko 6Y za przetrzymanie paczki na poczcie.
Zostałam też zapisana do biblioteki, która jest ogromna. Na jednej ze ścian zauważyłam portret Lenina. Wczoraj dostałam też podręczniki i magnetofon, ale zajęcia zacznę od............. 20 września. Nie rozumiem tego, ciągle spotykam studentów, którzy mnie pozdrawiają, pytają skąd jestem i cieszą się, że będę ich uczyła i ciągle ich widzę z książkami, więc jakieś lekcje już mają. Lecz pierwszy rok ma dopiero przyjechać za tydzień, ale najpierw będzie szkolenie wojskowe......................
Podobno akademiki są bardzo prymitywne, po 6 osób w pokoju, bez łazienki, jedna na piętrze, brak ciepłej wody, brak ogrzewania, warunki spartańskie.
Wczoraj próbowałam dodzwonić się do kraju, nawet kilka osób mi w tym pomagało, ale nic z tego nie wyszło, karty telefoniczne też są jakieś dziwne, dzisiaj będę próbowała ponownie, Sylvia ma uczestniczyć w tej operacji. Po południu idziemy do banku, aby otworzyć konto. Mimo soboty, banki są czynne. Próbowałam wysyłać zdjęcia, ale również nie udało się. Nie mam pojęcia, czy to wina tego komputera, że tak wolno chodzi i ciągle się zawiesza. Bardzo mnie to denerwuje. Dzisiaj ponownie będę z nią rozmawiała na temat "tego" komputera.