czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
W Macao nie ma aż tak dużo turystów jak w Hong Kongu a najwięcej z nich przyjeżdża chyba aby zabawić się w licznych kasynach. Centrum skupia się wokół placu Senado (Largo do Senado) i stąd jest blisko do najważniejszych zabytków i do hotelu w którym nocowałam.
W pobliżu ruin katedry św. Pawła jest mnóstwo sklepów (pasteleria) z pysznymi ciasteczkami o rożnych smakach, np. kokosowe a niektóre nawet z glonami. Na gorąco można zjeść też małe tarty jajeczne. Wszędzie sprzedaje się wieprzowinę w płatach "przypalaną" nad ogniem i potem ciętą nożyczkami w zależności od tego ile się chce kupić. Smakuje doskonale, jest tylko trochę tłustawa. Sklepy tak jak w HG kipią od ilości towarów.
Następnego dnia udałam się na przejście graniczne z Chinami (autobusem nr 3 do końca czyli Portas de Cerco). Po opuszczeniu granicy Macao przechodzi się do drugiego potężnego budynku. To granica chińska, jest tu mnóstwo bramek, ale tylko 2 dla obcokrajowców. Stałam więc dobrze ponad pół godziny. Po drugiej stronie granicy jest miasto Zhuhai (Specjalna Strefa Ekonomiczna).