czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Dom, w którym nocowałam z Lee jest duży i większość roku stoi pusty. Właściwie to nie jest jej dom, tylko jej brata, który mieszka gdzie indziej. W HK i Chinach tylko synowie dziedziczą majątek po rodzicach, córki niestety nie. Tak więc Lee nie ma swojego własnego domu.
Ona mogłaby się zatrzymać u siostry w centrum HG, ale przyjeżdża na wieś aby czcić pamięć zmarłego ojca i dziadków oraz innych członków swojej rodziny. W domu był mały ołtarzyk i cały czas paliło się czerwone światełko oraz stały kosze z owocami. Lee każdego wieczoru paliła świeczki i modliła się. Kiedy jej nie ma w HK robi to jej brat, wpadając do domu co 2 tygodnie.
Odwiedziłam jeszcze kilka innych domów i w każdym z nich były takie ołtarze i zdjęcia przodków. Wszędzie wchodzi się z dworu od razu do dużego pomieszczenia, które można by nazwać pokojem gościnnym. Kiedyś, kiedy rodziny chińskie były bardzo duże, gromadziła się tu cała rodzina. Na piętrze są sypialnie i łazienka. Meble w większości europejskie.