czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
Jestem tak zawalona praca, że nie mam czasu w ogóle dla siebie. Zresztą wszyscy nauczyciele pracują do południa i po południu, ciągle mają jakieś zebrania a w poniedziałki rano już o 6.30 wszyscy (również studenci) zbierają się na apelu celem podniesienia flagi. Tak jest we wszystkich szkołach i uczelniach. Żyje się pracą i dla pracy.
Jestem zawalona zeszytami, sprawdzaniem prac domowych a do tego coraz częściej jeździmy po okolicznych szkołach w naszym wolnym czasie (Bob, Nic, ja i jacyś nauczyciele z naszej uczelni), wracamy wieczorem, bo zawsze jeszcze kończy się to kolacją w restauracji.
W każdy wtorek puszczamy filmy w wersji angielskiej dla studentów a w czwartki wieczorem jest tzw. English korner, na którym też musimy być i rozmawiać ze studentami. Zaczyna mnie to już męczyć, gdy po raz kolejny odpowiadam na te same pytania: czy mi smakuje chińska kuchnia, czy mowie po chińsku, czy mi się podoba w Chinach, skąd jestem itd.