czwartek, 1 wrz 2005 Babu, Chiny
[...] Szkoda [...], że nie znam chińskiego i nie zanosi się na to, abym się go choć trochę nauczyła. Mam jakąś wewnętrzną barierę i chyba awersję do tego języka.[...]
Wczoraj jakiś spec od komputerów usunął wirusy (siedział tu prawie półtorej godziny) i teraz jest już dużo lepiej, choć dalej marzę o nowym komputerze. Obiecali, że może za miesiąc szkoła kupi nowy sprzęt. Ale czy dotrzymają słowa, to się okaże.
Postanowiłam przenieść się do drugiej sypialni. Od rana jest taki hałas, że nie mogę spać. Pod oknem mojej sypialni jest boisko i codziennie, już od wczesnych godzin rannych jakaś grupa starszych osób (rodzice nauczycieli, emerytowani nauczyciele i Bóg wie, co za jedni) grają w jakąś grę przypominającą golfa i strasznie krzyczą przy tym. Słyszę nawet uderzenia kija o piłkę, może ona jest drewniana nawet. Poza tym niedaleko jest ulica, a trąbienie chyba jest już we krwi chińskich kierowców. Na terenie całego ośrodka są głośniki, z których rozbrzmiewa marszowa muzyka, przekazywane są wiadomości dnia i jakieś przemówienia. Można oszaleć od tego hałasu.