piÄ…tek, 1 gru 2006 Mengla, Chiny
O odwiedzeniu Kuala Lumpur myśleliśmy już od paru dobrych lat. Mało wiedzieliśmy w sumie na jego temat ale zawsze postrzegaliśmy to miasto jako miejsce które będzie się nam podobało. Trochę niewłaściwie wybraliśmy czas jego odwiedzenia. Każde miejsce zobaczone zaraz po wyjeździe z Singapuru wypada gorzej. I tak było z Kuala Lumpur. Do stolicy Malezji dotarliśmy wczesnym rankiem. Pociąg z Singapuru przypominał raczej samolot niż tradycyjną kolej. Klimatyzowane wagony, wygodne siedzenia pomiędzy którymi było wystarczająco miejsca na ułożenie się, luki bagażowe w których zmieściły się całe nasze plecaki i głos "kapitana" w głośnikach witający na pokładzie i informujący o czasie przejazdu. Przyjechaliśmy na główną stację kolejową miasta - Kuala Lumpur Central skąd szybko przemieściliśmy się do Chinatown.
Chinatown wybraliśmy ze względu na niskie ceny noclegów. Niestety, niskie ceny oznaczają również i kiepskie warunki. Fajnie przynajmniej, że udało się nam znaleźć pokój z oknem co wcale nie jest takie oczywiste za cenę jaką płaciliśmy. Ponownie, przywilej stolicy do windowania cen w górę bez względu na jakość. Okolica nie jest jakoś specjalnie urokliwa ani przyjazna. Trochę brudno, mało ciekawe, niszczejące kamienice, krzywe chodniki, licznie rozsiane chińskie restauracje, kafejki, sklepy z cenami jak w Polsce i nocny market.
O dziwo zaskoczyła nas duża liczba Polaków robiących zakupy. Kupowali wszystko: zegarki, dżinsy, koszulki, torebki, zawsze twardo się targując. Czyżby powrót do dawnych czasów?
W Kuala Lumpur planowaliśmy zostać dwa dni, z czego połowę pierwszego dnia straciliśmy na załatwienie wizy do Tajlandii w ambasadzie tego kraju. Mało rzeczy wnerwia nas tak bardzo jak wiza do Tajlandii. Nie dość że za pierwszym razem mieliśmy problem z jej otrzymaniem, to zaledwie po paru dniach pobytu w Tajlandii znowu stanęliśmy przed koniecznością starania się i zapłaty za kolejną wizę do tego kraju. Co gorsza pozostaniemy tam tylko dwa dni w drodze do Birmy i po 20 dniach znowu będzie trzeba uiścić daninę królowi. Oj, nie lubimy Tajlandii...
Dwie wieże
Petronas Twin Towers - symbol Kuala Lumpur i niemalże całej Malezji, do niedawna najwyższe budynki na świecie. W ciągu dnia nie zrobiły na nas specjalnie wrażenia. Może to wina zachmurzonego, monsunowego nieba na którym budynki nie wyróżniały się mocno. Mieliśmy wrażenie że powinny być większe, wyższe i jakieś inne. Ot, zwykłe wieżowce. Jednak gdy tylko zapadł zmrok i zapalono tysiące świateł na wieżach i wokoło nich, symbol Kuala Lumpur pokazał się w pełnej krasie. Widok właściwie zapierał dech w piersiach. Można na nie patrzeć godzinami.
Monorail
Najpiękniejsze budynki jakie w życiu widzieliśmy. Można je oglądać z bardzo bliska, bardzo daleka i za każdym razem wyglądają inaczej i za każdym razem robią wrażenie.
Sky Bridge
Obydwie wieże, niemal w połowie ich wysokości łączy most zwany "sky bridge". Jest to ponoć cud inżynierii i właściwie to on nadaje charakter całej budowli. Żelaznym punktem "wycieczki" do Kuala Lumpur jest odwiedzenie wież i wjazd na most. Co ciekawe bilety są limitowane, ale impreza jest darmowa. I dobrze że jest darmowa bo w przeciwnym wypadku byłaby to jedna z większych porażek wyprawy. Bilety na wjazd windą na sky bridge trzeba załatwić sobie dzień wcześniej. Czasem zdarzają się jakieś wolne miejsca na popołudniowe wjazdy jak było w naszym przypadku. Tak więc trzeba stawić się o wyznaczonej godzinie, każdy dostaje identyfikator do powieszenia na szyi, każdy przechodzi drobiazgową kontrolę, należy pozostawić niemal wszystko w depozycie, o wniesieniu statywu fotograficznego nie może być mowy, torby, torebki, noże, scyzoryki, parasolki wszystko ląduje w zamykanych szafkach. Następnie przechodzi się przez piszczące bramki wykrywające metale. Ochrona pyta co się ma w kieszeniach, rewidują torebki na pieniądze. Za żucie gumy jest chyba chłosta... Istny cyrk. Do obsługi całości zatrudniona jest masa ludzi. Babeczki sprzedające bilety, rozdające identyfikatory, witające gości, żegnające gości, cały sztab ochrony, ludzie od depozytów, ludzie od sprawdzania biletów, windowi, ludzie pilnujący porządku, a wszystko po to aby dosłownie 10 minut postać sobie w szklano - aluminiowym mostku rozpiętym pomiędzy wieżami.
Monorail
Nie ma bardzo jak robić zdjęć bo szyby są podwójne i z jakimś filtrem, a przy złej pogodzie bez statywu nic się nie wskóra. Tak więc totalna porażka i śmiech na sali.
Menara Kuala Lumpur
Mając ogromny niedosyt w podziwianiu miasta z lotu ptaka postanowiliśmy nadszarpnąć nasz budżet i udaliśmy się tuż przed zachodem słońca do Menara Tower - czwartej pod względem wysokości wieży telekomunikacyjnej na świecie. Winda wywozi gości na taras widokowy umieszczony na wysokości 276 metrów nad miastem. 360 stopniowa panorama miasta jest fenomenalna. Zwłaszcza gdy przybędzie się tam tuż przed zachodem słońca. Na platformie można przebywać tak długo jak się potrzebuje. Można robić zdjęcia, używać statywu, do dyspozycji są bezpłatne lunety a każdy zwiedzający, przy wejściu zostaje wyposażony w odtwarzacz MP4 ze słuchawkami - taki elektroniczny przewodnik. Bardzo pomysłowo nagrane kolejne filmy pokazują miasto i obiekty które można oglądać przez lunety. Istny raj dla miłośników oświetlonych, wielkich miast.
Bezsprzeczną chlubą miasta jest transport publiczny, którego nie jedna stolica mogłaby pozazdrościć. W Kuala Lumpur działają: kolej podmiejska łącząca kilka dzielnic miasta z ościennymi miejscowościami, dwie linie kolejki nadziemnej oraz fajniutka kolej jednoszynowa - monorail.
Ponad miastem... Sky Bridge
Pociągi jeżdżą często, są czyste, klimatyzowane, w miarę tanie i docierają wszędzie gdzie powinny. Ciekawa jest zwłaszcza przejażdżka monorailem. Linia jest zawieszona nad ulicami a do tego bardzo kręta, przez co przejazd nią przypomina nieco wolną wersję górskiej kolejki.
Całe Kuala Lumpur jest nowoczesne, przyjazne turyście i generalnie może się podobać. Nie ma w nim jakiś fascynujących zabytków ale ogólna atmosfera jest na tyle dobra że można w nim chwilę pomieszkać. Gdyby tylko nie te temperatury...
Informacje praktyczne:
- Pociąg z Singapuru do Kuala Lumpur - 70 RM, 5 pociągów. Ostatni z Singapuru wyjeżdża 22:15, na miejsce przyjeżdża parę minut po 7 rano. Zdecydowanie taniej jest z Singapuru pojechać do Johor Bahru i tam złapać pociąg lub autobus do KL. Bilet będzie wtedy kosztował około 20-25 RM. W przeciwnym kierunku lepiej jest od razu pojechać do samego Singapuru. Autobusy z KL do Singapuru kosztują 30 RM
- Najtańsze noclegi są w Chinatown. Ich jakość jest bardzo niska lub jeszcze niższa. Ceny w granicach 30 RM za dwójkę. My mieszkaliśmy w Lee Mun GH płacąc 27 RM za dwójkę. Chyba najtańszy i zarazem najładniej wyglądający pokoik.
- przejazd kolejkÄ… nadziemnÄ… z Chinatown do Petronas Towers - 1,6RM
- przejazd kolejkÄ… nadziemnÄ… z KL Central do Chinatown - 1RM
- na stacji kolejowej KL Central jest stanowisko Air Asia. Można w nim płacić za loty kartą kredytową jak i gotówką. Są też darmowe terminale do sprawdzenia cen lotów. Niestety wiecznie duże kolejki... Z przed stacji odjeżdżają też autobusy Air Asia na lotnisko.
- Wjazd na Sky Bridge w Petronas Tower - bezpłatny ale bilety trzeba nabyć dzień wcześniej. Czasem są jakieś wolne miejsca na popołudniowe godziny.
- Wjazd na Menara Kuala Lumpur - 20RM. Drogo ale warto.
- Autobus z KL do Lumut (na wyspy Pangkor) 19 RM, 4,5 godz.
- Internet około 3 RM / godz.