piÄ…tek, 1 gru 2006 Mengla, Chiny
osuwisko - musimy poczekać
W Laosie, obok autobusów powszechnym środkiem publicznej komunikacji między miastami są tzw. Sawngthaew (czyt. sangtu) czyli mniejsze lub większe ciężarówki, czasem też przedłużone pickupy z dwoma rzędami drewnianych siedzeń ułożonymi naprzeciw siebie i metalową konstrukcją zwieńczoną plastikowym dachem i bagażnikiem. W zależności od wielkości takiego pojazdu mieści się w nim od 16 do 30 osób. Poruszają się one nieco szybciej niż autobusy ale podróż nimi - jakkolwiek bywa pasjonująca - jest mniej komfortowa gdyż stłoczeni w środku podróżni nie mają możliwości ruchu, praktycznie przez cały czas trzeba się kurczowo trzymać barierek a cały pęd powietrza wraz ze spalinami i kurzem dostając się pod dach bywa wyjątkowo męczący.
Jeden z takich właśnie sawngthaew miał nas zawieźć do oddalonego o około 200km Houei Xai (czyt. Huei Sai). Czasy kiedy podstawowym środkiem transportu w Laosie były łodzie odeszły już do historii. Zastąpiły jest samochody i autobusy który są zwyczajnie szybsze i tańsze. Ale taka zmiana była możliwa dopiero wtedy kiedy sieć dróg została powiększona a istniejące - wybudowane jeszcze przez Francuzów - zostały wyremontowane. Obecnie niemal wszystkie główne drogi w Laosie są w całkiem niezłym stanie i mają asfaltową nawierzchnie. Jedną z ostatnich dróg będący w fazie budowy jest właśnie droga nr 3 łącząca Luang Namtha i Houei Xai.
Nasze Sawngthaew
Podróż sawngthaew była dla nas nowym doświadczeniem. To kolejny środek transportu na naszej - długiej już liście - pojazdów jakimi dotychczas podróżowaliśmy. Droga rzeczywiście była w kiepskim stanie. Parę kilometrów za Luang Namtha skończył się asfalt i wjechaliśmy do sukcesywnie wycinanej w tropikalnym lesie drogi. Samochód podskakiwał na każdym wyboju. Co jakiś czas musieliśmy się zatrzymywać by wielki spychacz mógł uczynić drogę przejezdną. Wszędzie w powietrzu wirował czerwony, niezwykle brudzący pył unoszony z ziemi. Osiadał na wszystkim. Po godzinie jazdy każdy pasażer był nim pokryty od stóp do głów. Widać to było zwłaszcza na włosach. Wszystko było czerwone. Parę razy trzeba było wysiadać z samochodu by go odciążyć przed wjazdem na strome przełęcze. Czasem też trzeba było go popchnąć. Podróżowaliśmy w ten sposób 6 godzin i wbrew pozorom była to całkiem przyjemna jazda.
Samochody z Luang Namtha zatrzymują się na dworcu oddalonym o 6km od centrum miasta. Nie możemy cały czas zrozumieć dlaczego często w Azji dworce są budowane tak daleko od centrum. Czy może chodzi o umożliwienie zarobkowania kierowcom taksówek i tuk-tuków? Chyba tak, bo chcąc nie chcąc musieliśmy dać zarobić jednemu z nich by zawiózł nas do centrum. Trzeba było się trochę potargować o cenę przejazdu ale to zupełnie inny sposób targowania niż w Chinach.
w środku Sawngthaew
To bardziej sympatyczna rozmowa w której obydwie strony dążą do dogadania się a nie osiągnięcia zysku za wszelką cenę.
Houei Xai to nieciekawe, nadgraniczne miasteczko nad Mekongiem. Przybywa się do niego wyłącznie z dwóch powodów. Albo właśnie się przyjechało / wyjeżdża do Tajlandii (do położonego na drugim brzegu rzeki Chiang Khong) albo chce się popłynąć łodzią w dół Mekongu. My właśnie należeliśmy do tej drugiej grupy osób.
Polski styl podróżowania
Polski sposób podróżowania niemal zawsze wymusza niższy niż u innych nacji budżet. Tak i jest w naszym przypadku. Staramy się nie korzystać z usług pośredników by nie płacić zupełnie niepotrzebnie prowizji za ich pracę. Jest to oczywiście bardziej czasochłonne ale takie załatwianie sobie wszystkiego jest dla nas ważnym elementem podróżowania. Tak było i tym razem. Do Houei Xai dotarliśmy w niedzielę, późnym popołudniem. Nie było już czasu na udanie się do odległego portu więc próbowaliśmy załatwić sobie bilety na rejs Mekongiem w jednej z licznych agencjach turystycznych. Niestety ceny jakie tam proponowano były znacznie wyższe niż w naszym przewodniku. Trochę nas to zmartwiło ale widząc jak wielu jest turystów na ulicach tego niewielkiego miasteczka, przybyłych świeżo z Tajlandii rozumieliśmy że tu nie będzie tak tanio jak w Luang Namtha.
malowanie posążków Buddy
Już szukając noclegu mieliśmy pewien problem bo wszystkie opisane w LP hotele wywindowały ceny do granic możliwości a inne miejsca nie chciały być dużo od nich gorsze. Nie uśmiechało się nam zapłacić za pokój 10 USD. Ostatecznie znaleźliśmy piękną dwójeczkę z łazienką w hotelu w samym centrum miasta za 3,8 USD. To był chyba hotel dla miejscowych a nie dla białasów ale w tej części świata to nie problem. Wracając do tematu rejsu po Mekongu, po odwiedzeniu paru agencji nie byliśmy usatysfakcjonowani ani z ceny jaką nam proponowano ani ze sposobu obsługi. Widzieliśmy całe masy białasów które jedynie wchodziły i parę minut później wychodziły z biletem na jutrzejszy rejs. Nie było targowania się i zbędnych pytań. Widać do tego typu turystów agencje są przyzwyczajone. Co więcej, wszystkie ceny podawane są w nic nam nie mówiących tajskich bahtach w myśl zasady: "jeżeli jesteś białym turystą w Houei Xai to na pewno przybyłeś z Tajlandii". Ostatecznie postanowiliśmy wybrać się na wieczorny spacer do portu w nadziei że może znajdziemy jakiś wywieszony cennik usług. Po drodze zaczepiliśmy jakiegoś Francuza. Zapytaliśmy go o drogę a on powiedział nam że port jest zamknięty i lepiej kupić bilety w agencji bo jutro jest poniedziałek a przez weekend statki nie pływały więc będzie cała masa ludzi (turystów i miejscowych) chcących płynąć. To były raczej złe wieści. Gdy dotarliśmy do portu okazało się że rzeczywiście jest zamknięty a co więcej nie ma wywieszonych cenników. Ale na szczęście Laos to nie Chiny. Gdy wychodziliśmy z portu zaczepił nas Laotańczyk. Mówiąc płynnie po angielsku odpowiedział nam na wszelkie pytania. Powiedział że cena rejsu do Pak Beng to 95 000 K a do Luang Prabang 190 000 K, dodał też że kasa otwierana jest o 8 rano i jeżeli chcemy kupić bilet musimy przyjść do portu tuż przed jej otwarciem. Wtedy nie powinno być problemów. Zatem następnego ranka, o 7:45 pojawiliśmy się w porcie.
Informacje praktyczne:
- Sawngthaew (ciężarówka z poprzecznymi ławami dla pasażerów) z Luang Namtha do Houei Xai - 2, 3 dziennie odjeżdżają między 8 a 9 rano, 85 000 Kip, 6 - 7 godzin.
- tuk-tuk z dworca autobusowego do centrum - 5 000 K (po targowaniu siÄ™)
- w Houei Xai jest całkiem ciekawy klasztor - wstęp bezpłatny.
- przystań promów do Tajlandii znajduje się w samym centrum miasta
- przystań dla dużych łodzi pływających po Mekongu znajduje się 1,5km na północ od miasta. Przejazd tuk-tukiem 5 000 K
- agencje turystyczne, poza sprzedażą biletów na rejsy po Mekongu organizują wycieczki na tereny położone na północ od miasta, do wiosek mniejszości etnicznych i jaskiń.