poniedziałek, 4 lut 2008 Guangzhou, Chiny
Juz w HANOI. Dziwne, a nawet podejrzane:) przejechalismy na rowerach 142 km do granicy, nastepnie zaczelo wiac i lac - jakis monsun i utkenlismy w chinskiej dziurze gdzie nie bylo nic do roboty.
Hotel oki takie nasze 3 gwiazdki, nawet jedzenie ok, gotowane ryby morskie, owoce morza...
ale zeby spedzic tam tydzien? Mozna jechac w deszczu. Pewnie, ale okolo 500 km w deszczu, ochydnym wietrze, a jak się później okazalo w Wietnamie byly niezle pagorki, kiepskie drogi i waskie a czasami ludzie brodzili po kolana w wodzie.... nie wazne my to nie Tour Pologne.... nie mamy zadnych zobowiazan typu sponsorzy, patronaty, poblogoslawione rowery..pewni chinczycy zrobili interes zycia, wymienilsimy rowery na kolacje...nasza ostania kolacje w chinach:) HANOI jest cudowne... tu jest cywilizacja.
Podroz na rowerach okazala sie dla nas zbyt powolna. Aby z jednej atrakcji do drugiej dojechac na rowerze spedzasz kilka dni w oblesnych, bezplciowych dziurach pozatym smog daje znaki, kaszlemy...
No ale teraz jestesmy wolni.
Kolacja,wino i jazzz to na poczatek
wiecej na www.wpodrozy.com