poniedziałek, 4 lut 2008 Guangzhou, Chiny
TYLKO GODZINE SZUKALIŚMY HOTELU... ale jest miło, klimatycznie i bacpakersko...
Noc. Boczna uliczka. Gdzieś pośrodku zawieszony stary ekran kinowy, wysłużony projektor wyświetla filmy kung fu z połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Klimat jak z Cinema Paradiso Giuseppe Tornatore. Ale to chińska dzielnica a nie Sycylia. Dziesięć metrów dalej odbywa się ceremonia pogrzebowa. Kadzidła, rytuały mające zapewnić zmarłemu spokój. Na drugim końcu tej samej ulicy zbierają się tłumy by zobaczyć kiczowaty show chińskiej propagandy. To pierwszy dzień olimpiady.
WIECEJ O NASZEJ PODROZY WWW.WPODROZY.COM