poniedziałek, 4 lut 2008 Guangzhou, Chiny
z louzhou nie wiadomo ile jest tych km do nanning
ale sporo
w sumie zrobilismy w pierwszy dzien 127 a w drugi 141
i w oba dni jak to ujac mam cos na mysli ale bede kulturalny i powiem tak padlismy jak zabici, po tych 127 km po gorkach i pagorkach znalezlsimy hotel w ugly dziurze w ktorym nikt nie spal od zarania dzijow, zasnolem o 18.30, o 1 w nocy stwierdzilem ze to zapewne 6 bo jest ciemno i chialem jechac dlaej ... popatrzylem na zegarek, wlaczylem klime bo w pokoju bylo z 30 stopni. i zasnolem. w drugi dzien ruszylismy o 8.00 dojechalismy na 19.00, przez 10 km chinczycy postawili tablice ze do naszego celu jest 70 km, my pedalujemy pod gore mija godzina, rafal stwierdza ze jeszcze 65 a tu tablica 70. no dobra to chiny. pedalujemy dalej mija troche czasu , morze potu sie wylalo. rafal mowi ze albo 60 albo 65 biorac pod uwage ostania tablice, zachwile znak NANNING - ale po chinsku 2 znaczki 70 km
to ja sie glosno zapytalem czy ich? to co ja pedaluje w miejscu jak ci wszyscy w silowni? naszczescie nastepna tabliczka pokazala 55, widocznie tamte postawili w czasach gdy nikt w KC liczyc do 100 nie umial.