poniedziałek, 4 lut 2008 Guangzhou, Chiny
dotarlismy, pokonalismy granice... dzis na niej panowal maly ruch a i tak bylo troche zamieszania. lokalny autobus z JB Malezji dowiezie Cie do centrum Singapuru, ale musisz go opuscic dwukrotnie aby sie odprawic na granicy... potem musisz znalesc nie ten sam bus ale tej samej lini...
jestesmy w centrum...
Mówi się, że w Singapurze to i z ulicy można jeść. No coż, po pobycie w Chinach, Laosie czy Indiach z całą pewnością można tak powiedzieć. Tym przybywającym tu prosto z Europy takich ekstremalnych zachowń raczej bym nie polecał. Dzięki surowym karom opanowano azjatyckie zamiłowanie do śmiecenia i plucia, tak więc czystością miasto przewyższa większość europejskich metropolii.
Singapur jest perfekcyjny. Zbyt perfekcyjny. Wszystko działa niezawodnie, jak w filmie SF. Wieżowce robią wrażenie, a architekci prześcigają się w coraz bardziej spektakularnych projektach.
A ludzie biegną. Tysiące pracocholików sunie codziennie ulicami. Korporacje wysysają, i wysysają, i wysysają... Wakacje? To słowo nie istnieje w świadomości mieszkańców. Abstrakcja, abstrakcja ....
A WIECJ U NAS NA STRONIE WWW.WPODROZY.COM