poniedziałek, 4 lut 2008 Guangzhou, Chiny
Miasto jest mile jak kot, cicho mruczy , i sie lasi... heh chyba to najmilsze miasto w tej czesci Malezji...
male kamieniczki, rzeka, promenada... rum, cola, laweczka...
tylko przystan promowa byla kilka km za miastem , o 17.00 nie jezdzily juz autobusy, taksiarze przebrali miarke... na szczescie mily chinczyk poznany na promie zaproponowal ze nas podwiezie i podwiozl pod samiutki hotel, zapytal tylko czy mu nie przeszkadza ze plecaki w bagazniku pojada w towarzystwie duriana... a co tam im juz nic nie pomoze...pachna lasem tropikalnym. dzis pranie i wietrzenie...
wiecej na www.wpodrozy.com