niedziela, 13 sie 2006 Pruszków,
Ujgurskie tańce
Wyobraźmy sobie drugą - po Morzu Martwym - najgłębszą depresję na świecie, do tego najgorętsze miejsce w Chinach, gdzie temperatury w lecie sięgają 50 st.C a zimą -35 st.C, gdzie piaski Pustyni Gobi sąsiadują niemal z piaskami Pustyni Taklamakan a rozdziela je właściwie tylko górskie pasmo o zadziwiającej powierzchni i kolorze. Do tego dorzućmy fantastyczną przeszłość związaną ze starożytnym jedwabnym szlakiem, mieszaninę kultur i wzajemne - niestety z przymusu - współżycie dwóch narodowości i otrzymamy miasto legendę - Turpan, inaczej zwany Turufan.
Nazwę Turpan znaliśmy od bardzo, bardzo dawna. Kojarzyła się ona nam z tajemniczą, bezpieczną oazą na bezlitosnym jedwabnym szlaku pełnym kupców, bandytów i grajków, przepełnionym towarami, objuczonymi zwierzętami, miejscu gdzie krzyżowały się kultury, rasy, religie i zwyczaje. Parę lat temu Turpan znowu przypomniał o sobie gdy oglądaliśmy dokumentalny program o współczesnej wyprawie śladami jedwabnego szlaku prowadzonej przez tureckich podróżników. Musieliśmy tu dotrzeć i miało to być w końcu miejsce w którym mieliśmy znaleźć to czego szukaliśmy w Chinach a czego przez 2 tygodnie pobytu w tym kraju nie odnaleźliśmy.
Wjeżdżając o świcie do miasta wrażanie jest raczej nieciekawe. Ot kolejne chińskie wielkie miasto, z trójpasmowymi ulicami, placami i parkami ludowymi.
Ujgurskie tańce
Ale wystarczy wyjść tylko kilkaset metrów poza chińską część miasta by niemal przenieść się w czasie i wrócić do sennej ujgurskiej oazy na dawnym jedwabnym szlaku.
Jaki jest fenomen tego najgorętszego w Chinach i ciągle zasypywanego piaskiem miasta? Otóż są to plantacje winorośli. Tak, w tym piekielnie gorącym zakątku świata podstawową uprawą jest winorośl. I nie byle jaka. Winogrona z Turpanu mają ponoć najwyższą zawartość cukru i są niezwykle cenionym produktem na światowych rynkach. Ktoś zapyta: jak to możliwe? Otóż wszystkiemu są winne pradawne systemy irygacyjne zwane karezami. To ich obecność stała się przyczyną rozwoju osady na szlaku handlowym, jako miejscu gdzie można było napoić zwierzęta czy zwyczajnie odpocząć parę dni w zacisznym cieniu przed dalszą podróżą przez pustynię. Karezy to nic innego jak ręcznie kopana, wielokilometrowa sieć podziemnych kanałów łącząca nieodległe góry z osadami i polami uprawnymi. Woda płynie pod ziemią przez co ulega mniejszym stratom w wyniku parowania. Nawet do dziś, ludzie kopiący i utrzymujący karezy są niezwykle cenionymi i dobrze opłacanymi pracownikami.
Do Turpan dotarliśmy tuż po zbiorach winogron. Spacerując jego uliczkami co raz natykaliśmy się wystawione w suszarniach owoce lub na intrygujący zapach fermentującego wina.
Flaming Mountains
Wszystkie uliczki mają typowo wiejski charakter. Trudno się zorientować że jest się w mieście. Przed glinianymi domami siedzą brodaci, starzy Ujgurzy zaciągając się dymem z papierosów, kobiety piorą dywany, dzieci kręcą się tu i ówdzie, mężczyźni w ujgurskich czapkach prowadzą rozmowy przed licznymi tu meczetami, raz na jakiś czas przejedzie traktor czy motor i wszystko toczy się swoim, dawno temu ustalonym rytmem.
W samym mieście nie ma wiele do zobaczenia poza pięknym meczetem Emin znajdującym się na obrzeżach miasta. Budowla może się podobać. Zbudowana z gliny jest niezwykle prosta a jednocześnie elegancka. Kształtem nawiązuje do innych tego typu budowli w dawnym Turkestanie, jednak wyróżnia ją 44 metrowy, pojedynczy minaret nawiązujący wyglądem i stylem do architektury afgańskiej.
Chcąc zobaczyć więcej postanowiliśmy wybrać się poza Turpan. Taksówkarze namawiali nas na wynajęcie na dzień ich samochodów ale ceny były nieco zaporowe. Chcąc nie chcąc skorzystaliśmy z wycieczki z biurem CITS traktując ich ofertę jako najtańszą możliwą "taksówkę" która obwiezie nas w ciągu całego dnia po niemal wszystkich miejscach wartych zobaczenia. Wiele z tych miejsc to zwyczajne "pułapki na turystów", absolutnie nie warte odwiedzenia i poświęcenie im czasu. Prym pośród nich wiedzie "grape valley" gdzie płacąc 60Y wstępu nie otrzymuje się kompletnie nic w zamian.
Wielbłady w Bazaklik
Można byłoby to zaliczyć do kompletnego wyrzucenia pieniędzy w błoto gdyby nie fakt, że coś nas tknęło i asekuracyjnie kupiliśmy tylko jeden bilet i do tego ze zniżką na nie ważną już legitymację ISIC, a gdy zorientowaliśmy się jak nas naciągnięto to "wyjęliśmy" sobie 30Y wynosząc z plantacji w torbie fotograficznej parę kilogramów winogron w myśl zasady "jak Kuba Bogu&" Ostatecznie jesteśmy zdania, że jedynym wartym odwiedzenia miejscem poza Turpanem są ruiny starożytnego miasta Jiaohe.
Mieliśmy niedosyt. Chcieliśmy zobaczyć coś naprawdę wartościowego. Jedynym takim miejscem wydawała się oddalona o 75km od Turpanu wioska Tuyoq. Niestety taksówkarze za przejazd tam i z powrotem żądali 200Y - dla nas za dużo. Zdecydowaliśmy wtedy odwiedzić po raz kolejny agencje turystyczną, której agent wcześniej namawiał nas na swoją ofertę. Wtedy go spławiliśmy ale teraz jego słowa zaczynały nabierać sensu. Agent bardzo zaskoczony był naszym powrotem. Gdy usłyszał że chcemy pojechać na jego wycieczkę ale mamy tylko 300Y i musi nam znaleźć współtowarzysza byśmy mogli podzielić koszty przejazdu złapał za telefon i zaczął szukać. Szukał, szukał i& znalazł przemiłego Szkota. Ian miał 35 lat, urodził się na Tajwanie, podróżuje od lat i co ważniejsze znał całkiem dobrze język chiński. Do tego był w trakcie pisanie swojej pierwszej powieści.
Flaming Mountains
Kto wie, może za parę lat będziemy mogli powiedzieć że podróżowaliśmy taksówką po pustyni z kimś takim jaki Joseph Conrad&
Przed 14 mknęliśmy już samochodem pustynną drogą na wschód, wzdłuż wspomnianych na początku Flaming Mountains - przedziwnego pasma gór których ceglasto czerwony kolor i przedziwna rzeźba w zachodzącym słońcu sprawia wrażenie żarzących się węgli.
Wioska Tuyoq to wioska jakich wiele w okolicy z tą różnicą, że jest piękniej niż inne położona, ma nieco więcej ciekawostek architektonicznych i za wstęp do niej trzeba zapłacić. Jednak pomimo swojego komercyjnego charakteru warto do niej dotrzeć. Można tam zobaczyć jak żyją współcześni Ujgurzy w miejscu gdzie niewiele się zmieniło przez ostatnie dziesięciolecia. Wioska to plątanina wąskich uliczek z wysokimi, glinianymi murami, suszarniami winogron, tarasami i kolorowo zdobionymi drzwiami. W centrum wioski znajduje się ponoć szalenie ważny dla muzułmanów meczet a nieco na uboczu groty z wizerunkami Buddy. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie podejście mieszkańców do turystów - w najlepszym przypadku obojętne a czasem nawet i agresywne. Cóż to są Chiny i do tego trzeba przywyknąć.
W założeniu mieliśmy nocować w Tuyoq ale na szczęście nasz przesympatyczny kierowca zdecydował zmienić nasze plany.
Emin Minaret
Po 3 godzinach zabrał nas z Tuyoq i pojechaliśmy do domu jego znajomych, 40 km dalej na wschód. Miejsce było o tyle cudowne, że położone zaledwie kilkaset metrów od gigantycznego morza piaskowych wydm. Na miejscu ugoszczono nas po królewsku. W czymś, co można nazwać korytarzem i pokojem gościnnym w jednym, dostaliśmy poczęstunek - owoce i całe morze zielonej herbaty. Później wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do wydm by z nich obejrzeć zachód słońca. Wieczorem przyszedł czas na pyszną kolację i długie rozmowy mając nad głowami zwisające z sufitu kiście winogron, pomiędzy którymi jaśniały gwiazdy na niebie.
Następnego dnia wstaliśmy przed świtem by znowu pojechać na wydmy i tym razem zobaczyć jak słońce wznosi się ponad morze piasku. Później smaczne śniadanie i 120 km podróży przez pustynię przy głośnej muzyce The Rolling Stones puszczonej z magnetofonu.
Informacje praktyczne:
- nocleg w hotelu Turpan Hotel - 30Y za dorm
- wypożyczenie roweru - 3Y / godz
- autobus ze stacji do Turpan - 7,5Y
- taxi do wioski Tuyoq - 200Y
- art. Performance w hotelu - 30Y
- wstęp do wioski Tuyoq - 30Y, brak zniżek na ISIC
- wycieczka CIST dookoła Turpan - 100Y
- wstęp do Imin Minaret - 30Y, 15Y ISIC
- wstęp Flaming Mountains - 20Y, 10Y ISIC - strata czasu
- wstęp do Geochang Anctient City - 30Y, 15Y ISIC
- wstęp do Bazaklik Buddhist Caves - 30Y, 15Y ISIC - troche pusto
- wstęp do Atana Tombs - 20Y, 10Y ISIC - strata czasu
- wstęp do Grape Valley - 60Y, 30Y ISIC - oszustwo!!
- wstęp do Karez Well - 40Y, 20Y ISIC - strata czasu
- wstęp do Jiaoche Anctient City - 40Y, 20Y ISIC - warto
- tour do wsi Tuyoq z noclegiem na pustyni - 150Y