niedziela, 13 sie 2006 Pruszków,
Jezioro Bajkał - Listwianka
Od Irkuka przemieszczamy się w większej grupie. Z poznanymi w pociągu Polakami spędzimy kolejnych kilka dni. Aga, Madzia i Renia jadą do Chin gdzie ich głównym celem jest prowincja Yunnan, a Iga i Daniel są w drodze do Pekinu z tym że dłużej od dziewczyn chcą zabawić w Mongolii.
W Irkucku udaje się nam dostać bilet na następny dzień do Nauszek - ostatniej stacji kolejowej przed granicą z Mongolią. Wybieramy wspólnie najtańszą opcję - wagon obszczi za 350 RUB od łebka. Zostawiamy graty w kamerze chronienia i wyruszamy zwiedzić miasto. W planie jest przejazd wodolotem po Bajkale do miejscowości Bolszeje Koty lub do Listwianki. Są to miejscowości - kurorty wczasowe nad największym jeziorem Syberii. Nie chcemy nocować w Irkucku ze względu na wysokie ceny noclegu.
Na dworcu "przygarnęliśmy" jeszcze dwóch sympatycznych a trochę zagubionych Francuzów, którzy nie umiejąc w ząb rosyjskiego czuli się naprawdę niepewnie. Po tym powiedzą "jesteście trochę szaleni" ale jest pewne że pokazaliśmy im inny wymiar podróżowania, sporo tańszy i z pewnością mniej komfortowy.
Po wymianie pieniędzy w Irkucku w hotelu Bajkał, poszliśmy na śniadanie. Nasi nowi znajomi z Francji, już od dłuższego czasu domagali się kawy. Jechali do Irkucka tym samym pociągiem co my, tyle że w wagonie kupe z Rosjanami.
Jezioro Bajkła w Listwiance
Z Rosjanami też całą drogę pili nie umiejąc im odmówić to też wyglądali i czuli się teraz koszmarnie. Pachnęli podobnie.
Śniadanie które nas Polaków usatysfakcjonowało - głównie naleśniki i kawa - Francuzom nie podeszło ale po kawie przynajmniej poczuli się lepiej.
Trolejbusem pojechaliśmy do miejsca z którego wieczorem chcieliśmy odjechać do Bolszych Kotów. Niestety na miejscu okazało się, że wodolot w poniedziałki nie pływa i musimy się tam dostać w inny sposób. Francuzi zostali na przystani przespać się trochę w cieniu drzew. Umawiamy się na 16 przed dworcem i zwiedzamy miasto. Irkuck nie zachwyca. Jest mocno podniszczony i upstrzony pozostałościami po poprzedniej epoce, która jest ciągle bardzo żywa, zwłaszcza w mentalności ludzi. Odwiedzamy ze dwie cerkiewki, trzecia jest zamknięta i w efekcie spóźniamy się na spotkanie z Francuzami ponad godzinkę. Na szczęcie chłopaki poczekali.
Okazuje się, że autobusy do Listwianki odjeżdżają z innej części miasta. Nie ma mowy. Nie chce się nam wracać. Zaczynamy rozmawiać z kierowcami busów stojących przed dworcem kolejowym ale nie chcą słyszeć o jeździe do Listwianki. Ostatecznie ci co chcą słyszeć życzą sobie 2500 RUB za bus - raczej na odczepnego. Po długich targach jeden w końcu zgadza się nas zabrać za 1000 RUB.
Nadbajkalska zabudowa - Listwianka
Jest nas 9 więc nie będzie to tak dużo na głowę.
Godzinę później, po szybkiej jeździe wysiadamy nad Bajkałem w Listwiace. Jest zimno choć pogoda bardzo ładna. Robi się późno a my musimy znaleźć nocleg. Tani ! Wybrana delegacja rusza na poszukiwania lokum. W informacji turystycznej częstują nas jakąś śmiesznie wysoką ceną więc ostatecznie idziemy szukać szczęścia na własną rękę. Ludzie w Listwiace są dziwni. W dwóch domach w ogóle nie otwierają choć widać ich przed dziury w płocie, a w trzecim jakaś babcia mimo że wynajmuje pokoje nie ma ochoty na cudzoziemców. Ech betonowe społeczeństwo jak w Moskwie. W końcu nasz urok osobisty zadziałał. W kolejnym domu udaje się nam wcisnąć w 9 do czteroosobowego pokoju za 1000 RUB, plus 50 RUB od osoby za gorący prysznic. Zwłaszcza perspektywa prysznica działa na nas pobudzająco.
Rozkładamy graty w pokoju. 4 osoby będą spały na łóżkach, jedna na kanapie, pozostałe 4 na podłodze na karimatach. Po marnej kolacji w centrum Listwianki i po gorącym prysznicu próbujemy zasnąć co nie jest łatwe. Karimaty trzeszczą, ci którym udało się zasnąć chrapią, jednym jest gorąco, innym zimno. Najbardziej zadowolony z noclegu jest czarno-biały kot który wprosił się wieczorem do naszego ciepłego pokoju i całą noc spędził rozpychając się na kanapie obok Krzyśka.
Rano budzimy się wcześnie. Jest przeraźliwie zimno ale świeci słońce. Bajkał jest śliczny, choć przy tej temperaturze wydaje się być surowszy. Okolica ogólnie nie jest za ciekawa. Wielki mi kurort&
Dowiadujemy się o której odchodzi wodolot do Irkucka i próbujemy kupić coś na śniadanie co nie jest łatwe bo sklepy są koszmarne. Przed południem zabieramy plecaki z noclegu i rozsiadamy się z nimi na kamiennej plaży, w pełnym słońcu czekając na wodolot o 13. Wodolot nas nie zabiera - nie ma już miejsc więc zostaje autobus. Decydujemy się wracać o 16:45. Do tego czasu zalegamy na plaży, karmimy mewy, zbieramy kamyki i robimy sobie zdjęcia. Część idzie na spacer, a my we dwójkę kupujemy sobie omule wędzone na ciepło. Świetne ryby.
W Irkucku od razu jedziemy na dworzec na którym przez kilka godzin czekamy na pociąg do Nauszek. Bez większych problemów po raz pierwszy w wagonie typu obszczy docieramy prawie do granicy mongolskiej. Francuzi pojadą kupe do Ulan Bator a my spotkamy kolejnych Polaków Anię i Grzegorza.
Informacje praktyczne:
- pociÄ…g z Irkucka do Nauszek 350 RUB (obszczy), 500 RUB (plackarta)
- autobus Irkuck - Listwianka - 60 RUB
- nocleg w Listwiance w domu od 250 RUB / os
- wodolot z Irkucka do Listwianki - 160 RUB